Nauczyciele w UK: Dzieci wrócą do szkół "nie wcześniej niż 1 czerwca"
Ponad miesiąc temu brytyjski rząd podjął decyzję o zamknięciu szkół w związku z rozprzestrzenianiem się koronawirusa. Dzisiaj rodzice zadają sobie pytanie: "Kiedy dzieci wrócą na lekcje?".
Minister edukacji Gavin Williamson przyznał w miniony weekend, że w tej kwestii nie została podjęta jeszcze żadna konkretna decyzja.
Zaznaczył, że można będzie to rozważyć, gdy spełnionych zostanie pięć warunków. Są to: pewność, że NHS poradzi sobie z liczbą zakażeń; będą dowody na stały spadek dziennej liczby zgonów; wskaźnik rozprzestrzeniania się spadnie do poziomu możliwego do opanowania; dostarczona zostanie wystarczająca liczba testów i środków ochrony osobistej oraz pewność, że poluzowanie ograniczeń nie wywoła drugiej, szczytowej fali zakażeń.
Jak informuje Geoff Barton ze stowarzyszenia ASCL, dopiero po spełnieniu tych kryteriów będzie można myśleć o powrocie uczniów do szkół - przy czym nie będzie to proces natychmiastowy.
"Placówki potrzebują tygodni, aby się na to przygotować i przestrzegać zasad dystansu społecznego. Co więcej, trzeba przekonać rodziców, że szkoła jest bezpieczna" - podkreślił Barton, cytowany przez BBC.
Pojawiły się jednak wątpliwości, czy przestrzeganie dystansu społecznego jest wykonalne w samych szkołach. Według Katharine Birbalsingh, dyrektor Michaela Community School w Brent w północnym Londynie, w miejscach, gdzie są wąskie korytarze, małe klasy i dużo interakcji, szczególnie między młodszymi dziećmi, nie ma możliwości zachowania 2-metrowych odstępów.
Na początku tego tygodnia pielęgniarz NHS, Iain Wilson, ostrzegał przed pospiesznym dążeniem do ponownego otwarcia szkół. "Nie róbcie z nas królików doświadczalnych" - apelował. "To nierozsądne, aby zmuszać setki osób do przebywania w małych pomieszczeniach podczas pandemii" - dodał.
Czytaj więcej:
Gove broni działań rządu Johnsona w sprawie koronawirusa
Brytyjski minister edukacji: "Nie jestem w stanie podać daty otwarcia szkół"