Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Liga Europy: Po 5 miesiącach wraca międzynarodowy futbol

Liga Europy: Po 5 miesiącach wraca międzynarodowy futbol
Zdecydowanym faworytem LE jest Manchester United. (Fot. Getty Images)
Dzisiejsze i jutrzejsze mecze 1/8 finału piłkarskiej Ligi Europy będą pierwszymi międzynarodowymi spotkaniami o stawkę na Starym Kontynencie po blisko pięciu miesiącach przerwy spowodowanej pandemią koronawirusa. W grze jest jeszcze 16 zespołów.
Reklama
Reklama

Jeszcze w marcu udało się rozegrać sześć meczów tej rundy: VfL Wolfsburg - Szachtar Donieck (1:2), Istanbul Basaksehir - FC Kopenhaga (1:0), LASK Linz - Manchester United (0:5), Rangers FC - Bayer Leverkusen (1:3), Eintracht Frankfurt - FC Basel (0:3) i Olympiakos Pireus - Wolverhampton Wanderers (1:1). Rewanże w tych parach zostaną rozegrane na stadionach klubów zgodnie z planem, ale bez kibiców.

Kryzys związany z COVID-19 uniemożliwił natomiast rozpoczęcie rywalizacji pomiędzy Interem Mediolan i Getafe oraz Sevillą i Romą. Dwie włosko-hiszpańskie pary nie zagrają już typowym systemem mecz i rewanż, a zmierzą się tylko raz na neutralnym terenie - odpowiednio, w Gelsenkirchen i Duisburgu.

Te dwa miasta, a także Duesseldorf i Kolonia, będą gospodarzami pozostałych rund LE w tym sezonie. Nietypowe okoliczności wymusiły na Europejskiej Unii Piłkarskiej (UEFA) zmianę formatu i od ćwierćfinałów drużyny również rozgrywać będą tylko po jednym meczu.

Zdecydowanym faworytem jest Manchester United. Zwycięstwo nad LASK Linz w Austrii 5:0 oznacza, że rewanż 1/8 finału będzie dla "Czerwonych Diabłów" jedynie formalnością.

"Jestem przekonany, że po tym długim sezonie nasz zespół będzie mentalnie silniejszy. Z LASK prowadzimy 5:0, ale to dobra drużyna i musimy być ostrożni. Taka zaliczka może nas za bardzo zrelaksować, trzeba nastawić się na zwycięstwo. Tylko w ten sposób możemy uniknąć kłopotów" - ocenił brazylijski pomocnik Manchesteru United, Fred.

Trofeum byłoby cenne dla "ManU", ale jedna z wiążących się z nim nagród - bezpośredni awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów - nie jest im potrzebna. W takiej samej sytuacji są Sevilla i Inter Mediolan. Do elitarnych rozgrywek cała trójka dostała się bowiem poprzez swoje rodzime ligi.

To nie udało się m.in. Romie i Bayerowi Leverkusen, które również marzą o występach w Champions League, a wznawiane dzisiaj rozgrywki są ich ostatnią szansą. Za ciosem będzie chciała pójść także ekipa Wolverhampton Wanderers, która ostatnio tak dobrze w europejskich rozgrywkach spisywała się w 1972 roku, kiedy dotarła do finału Pucharu UEFA.

"Musimy mieć duże ambicje. To, na czym nam zależy, nie będzie łatwe do osiągnięcia. Ale trzeba wierzyć, że nas na to stać. Znamy się świetnie, jesteśmy dobrą drużyną, która umie współpracować. Chcemy pojechać do Niemiec i zostać tam na całe dwa tygodnie, ale najpierw musimy skupić się na najbliższym meczu (rewanżowym z Olympiakosem Pireus - przyp. red." - oznajmił najskuteczniejszy strzelec "Wilków" w tym sezonie Meksykanin Raul Jimenez.

Turniej w Niemczech będzie nie lada przedsięwzięciem pod względem sanitarnym, choć zawodnicy są już przyzwyczajeni do zamknięcia w "bańkach" i regularnych testów na koronawirusa. Pozytywny wynik miało dotychczas tylko dwóch piłkarzy - Kevin Mbabu (VfL Wolfsburg) i Nemanja Gudelj (Sevilla). Zabraknie ich na pewno w 1/8 finału, ale nie jest wykluczone, że na którymś etapie powrócą do swoich zespołów.

Pierwotnie finał miał odbyć się w Gdańsku, ale chaos związany z pandemią sprawił, że mecz o trofeum w Polsce planowany jest w sezonie 2020/21, a w tym roku gospodarzem 21 sierpnia będzie Kolonia.

    Reklama
    Reklama
    Kurs NBP z dnia 28.03.2024
    GBP 5.0474 złEUR 4.3191 złUSD 4.0081 złCHF 4.4228 zł
    Reklama

    Sport


    Reklama
    Reklama