Menu

Lider opozycji: Jestem gotów wziąć odpowiedzialność za kraj

Lider opozycji: Jestem gotów wziąć odpowiedzialność za kraj
Ed Miliband jest gotowy, ale czy Wielka Brytania jest gotowa na jego kadencję? (Fot. Getty Images)
'Laburzyści będą partią zmiany i odpowiedzialności' - oświadczył Ed Miliband, przedstawiając główne założenia wyborcze swego ugrupowania, które mają pogodzić zachowanie lub poprawę pewnych osłon społecznych z jednoczesnym redukowaniem deficytu - podaje BBC.
Reklama
Reklama

Według lidera laburzystów, polityczne postulaty jego partii nie wymagają zaciągania dodatkowych długów publicznych, będą bowiem finansowane między innymi z wyższego opodatkowania najzamożniejszych obywateli oraz banków.

Manifest Partii Pracy zakłada między innymi zwiększenie funduszy na opiekę zdrowotną (National Health Service - NHS), lepszą opiekę nad dziećmi w wieku 3-4 lat dla pracujących rodziców, zamrożenie cen energii elektrycznej do 2017 roku, ograniczenie kontraktów będących odpowiednikiem "umów śmieciowych", obniżenie czesnego za naukę na wyższych uczelniach oraz podniesienie płacy minimalnej do 8 funtów za godzinę.

Jeśli laburzyści wygrają wybory parlamentarne, to podniosą do 50 proc. stawkę podatku od dochodów przekraczających 150 tys. funtów rocznie. Planowane zrównoważenie finansów i osiągnięcie nadwyżki budżetowej ma nastąpić do 2020 roku.

Miliband stwierdził też w Manchesterze, że pierwszym i najważniejszym założeniem programowego manifestu Partii Pracy "jest ochrona finansów naszego kraju oraz jednoznaczne zobowiązanie do prowadzenia takiej polityki, która nie będzie wymagała zaciągnięcia choćby jednego pensa dodatkowego długu".

"Przez ostatnie cztery i pół roku byłem poddawany próbie. Jest rzeczą słuszną to, że byłem poddawany testom, by móc się ubiegać o przywilej, jakim jest bycie przywódcą tego kraju" - stwierdził Miliband, podkreślając, że czuje się ze wszech miar gotów do roli premiera Wielkiej Brytanii.

"Jestem gotów. Gotów skończyć ze starym sposobem (uprawiania polityki), zgodnie z którym tak długo, jak długo dba się o ludzi bogatych i wpływowych, wszystko jest okay" - dodał lider laburzystów.

Komentator polityczny BBC Nick Robinson podkreśla w komentarzu, że poniedziałkowa przemowa Milibanda "to jedno z jego najbardziej porywających wystąpień". Robinson zwraca też uwagę, że retoryka, jaką posługuje się Miliband, to "nowy język" Partii Pracy, w którym wielki nacisk położono na fiskalną odpowiedzialność. Miliband zadeklarował, że jego partia będzie "ciąć wydatki", by zredukować zadłużenie kraju, a jedyne obszary, które "pozostaną pod ochroną", to edukacja i opieka zdrowotna.

Lider laburzystów zebrał już wiele pochwał za wystąpienie telewizyjne podczas debaty przedwyborczej, która odbyła się na początku kwietnia. Choć nazajutrz po niej wyniki sondażowe obu najważniejszych partii pozostały niezmienione, to jednak wzrosło znacznie poparcie dla lidera Partii Pracy i komentatorzy uznali, że to on zyskał najwięcej dzięki tej debacie.

Według wczorajszych danych firmy sondażowej YouGov, poparcie dla laburzystów wzrosło o 8 pkt proc. i na Partię Pracy w majowych wyborach parlamentarnych chce głosować 36 proc. wyborców, a na torysów - 33 proc.

Również wczoraj wyniki swych badań podała firma Ashcroft Poll; według tego sondażu na obie główne partie chce głosować po 33 proc. Brytyjczyków. Tymczasem z sondażu firmy ICM wynika, że o 3 pkt proc. wzrosło poparcie dla konserwatywnego premiera Davida Camerona; na torysów ma zamiar głosować 39 proc. badanych, a na laburzystów - 33 proc.

Z opublikowanego 1 kwietnia badania opinii firmy ComRes wynikało, że Partia Konserwatywna prowadzi czterema punktami procentowymi przed Partią Pracy, 36 do 32 proc. Z kolei badanie opinii wykonane dla "Sunday Timesa" wskazało dokładnie odwrotny wynik.

Wybory parlamentarne odbędą się w Zjednoczonym Królestwie 7 maja. AP podkreśla, że są to najbardziej nieprzewidywalne wybory od kilkudziesięciu lat, a stawką w tym głosowaniu jest nie tylko to, kto obejmie rządy, ale też ewentualna przynależność Wielkiej Brytanii do Unii Europejskiej.

Premier Cameron zapowiedział bowiem, że jeśli wygrają torysi, przeprowadzi referendum ws. ewentualnego wyjścia kraju z UE.

Mimo nieznacznych zmian nastrojów wyborców, jakie odnotowują ośrodki badania opinii, obie najważniejsze partie Wielkiej Brytanii idą w tych wyborach łeb w łeb i najprawdopodobniej żadna z nich nie zdobędzie wystarczającej większości głosów, by móc rządzić samodzielnie - podaje AP.

A jeśli tak się stanie, to Miliband bądź Cameron będą musieli szukać sojuszników wśród mniejszych ugrupowań, takich jak Liberalni Demokraci czy Szkocka Partia Narodowa lub skrajnie prawicowy, antyimigracyjny UKIP (Partia Niepodległości Zjednoczonego Królestwa) - konkluduje AP.

    Reklama
    Reklama
    Kurs NBP z dnia 22.11.2024
    GBP 5.2240 złEUR 4.3430 złUSD 4.1752 złCHF 4.6959 zł
    Reklama

    Sport


    Reklama
    Reklama