Kaczyński do Camerona: 'Niedopuszczalne' wypowiedzi o Polakach
38
Prezes PiS Jarosław Kaczyński przesłał list do brytyjskiego premiera, w którym wyraża zdziwienie krytycznymi słowami Davida Camerona o otwarciu rynku pracy dla przybyszów z nowych państw UE, w tym z Polski.
Reklama
Reklama
Jak informuje zastępca rzecznika PiS Marcin Mastalerek, list został wysłany w weekend. "To protest przeciwko niektórym wypowiedziom premiera Camerona. Dla nas są niedopuszczalne. Nie zgadzamy się z nimi" - podkreślił.
"Prezes Kaczyński w liście wyraża duże zdziwienie i zaskoczenie ostatnimi wypowiedziami Camerona, które atakują Polaków. Zaskoczyła go zwłaszcza wypowiedź, że otwarcie rynku pracy dla krajów Europy Środkowo-Wschodniej to był duży błąd. Szef PiS także pisze, że dalsza tego typu retoryka na pewno utrudni pracę w ramach grupy w Parlamencie Europejskim" - poinformował europoseł Tomasz Poręba.
Poręba zaznaczył, że Polacy i inni obywatele UE z Europy Środkowo-Wschodniej ciężko i uczciwie pracują w Wielkiej Brytanii.
Inny z europosłów PiS - Ryszard Czarnecki - stwierdził, że "Wielka Brytania zarobiła miliardy funtów dzięki temu, że Polacy przez ostatnie 10 lat tam pracują". "Opinia premiera Camerona jest pochopna, niezakorzeniona w rzeczywistości ekonomicznej" - ocenił Czarnecki. Według niego wypowiedź Camerona jest spowodowana walką wyborczą przed wyborami do PE w 2014 roku.
List do szefa brytyjskiego rządu wysłał także eurodeputowany Paweł Kowal. "Jesteśmy w jednej rodzinie politycznej i zależy nam na tym, by relacje polsko-brytyjskie miały odpowiednią temperaturę, byśmy nie stracili niczego, co w przeszłości relacji polsko brytyjskich było najlepsze, a zyskali jeszcze na przyszłość" - poinformował dziennikarzy Kowal.
W liście zaapelował natomiast, by Cameron i "przyjaciele w Partii Konserwatywnej" uszanowali pracę Polaków w Wielkiej Brytanii.
"Proszę wybaczyć mocne słowa, ale jestem po ludzku wściekły, gdy kolejny raz w swoich wypowiedziach tak źle traktuje Pan moich rodaków. Nie mogę pozostać obojętny, kiedy atakuje Pan Polaków, którzy przecież pomagają Pańskiemu państwu, nie pierwszy zresztą już raz" - napisał Kowal. "Mógłby się Pan cieszyć, że dzięki tym ludziom Pański kraj staje się jeszcze bardziej zamożny i bardziej konkurencyjny" - dodał poseł, który do listu dołączył też opłatek i kalendarz na 2014 rok.
Andrzej Halicki (PO) zwrócił uwagę, że słowa premiera Wielkiej Brytanii będą oceniane także przez przedsiębiorców brytyjskich. "Nie sądzę, żeby byli tego samego zdania" - podkreślił w rozmowie z dziennikarzami w Sejmie. W opinii posła Platformy, słowa Camerona wynikają "z tego, że usiłuje uzyskać wsparcie bardziej radykalnych grup wyborców i polityków" w Wielkiej Brytanii. "Bo przecież niedługo znowu będzie weryfikacja wyborcza i bez wątpienia ta gra sił dziś ma miejsce" - zauważył Halicki.
Pod koniec listopada "karygodnym niedopełnieniem obowiązków" nazwał brytyjski premier David Cameron
decyzję z 2004 roku, kiedy to rząd Partii Pracy otworzyła bez ograniczeń rynek pracy dla przybyszów z nowych państw UE. Efektem był przyjazd m.in. kilkuset tysięcy Polaków.
Ocenę taką premier wyraził odpowiadając w Izbie Gmin na pytanie jednego z posłów. "Swobodny przepływ siły roboczej w ramach Unii Europejskiej niewątpliwie ma pewne zalety, ale kontrola powinna być utrzymana w okresie przejściowym. Nasz rząd wydłużył ją wobec Bułgarów i Rumunów do siedmiu lat z pięciu, ale nadal nie mogę wyjść ze zdumienia, dlaczego w 2004 roku rząd Partii Pracy zdecydował o jej zupełnym zniesieniu" - stwierdził Cameron.
"Laburzyści przewidywali, że do pracy w Wielkiej Brytanii przyjedzie 14 tysięcy Polaków, a przyjechało ponad 700 tysięcy. To karygodne niedopełnienie obowiązków przez rząd Partii Pracy" - dodał. Cameron napisał też w "Financial Times", że rezygnacja z wprowadzenia wobec Polaków i innych "nowych" obywateli UE przejściowych ograniczeń w dostępie do rynku pracy była "ogromnym błędem".
Z kolei ostatnio w Brukseli brytyjski premier mówił o potrzebie ograniczenia jednej z czterech podstawowych wolności UE - swobody przemieszczania się ludzi, wskazując, że w swym zamyśle nie miała torować drogi do masowej migracji.
70 posłów w partii konserwatywnej domaga się wydłużenia na dalsze 5 lat okresu zamknięcia brytyjskiego rynku pracy dla Bułgarów i Rumunów (ma zostać otwarty 1 stycznia), nawet jeśli jest to niezgodne z unijnym prawem i zrodziło konflikt na linii Londyn-Bruksela. Liberałowie poparli ogłoszone ostatnio przez Camerona ograniczenia w dostępie nowo przybyłych imigrantów do świadczeń. Opozycyjna Partia Pracy uznaje te posunięcia za spóźnione.
"Prezes Kaczyński w liście wyraża duże zdziwienie i zaskoczenie ostatnimi wypowiedziami Camerona, które atakują Polaków. Zaskoczyła go zwłaszcza wypowiedź, że otwarcie rynku pracy dla krajów Europy Środkowo-Wschodniej to był duży błąd. Szef PiS także pisze, że dalsza tego typu retoryka na pewno utrudni pracę w ramach grupy w Parlamencie Europejskim" - poinformował europoseł Tomasz Poręba.
Poręba zaznaczył, że Polacy i inni obywatele UE z Europy Środkowo-Wschodniej ciężko i uczciwie pracują w Wielkiej Brytanii.
Inny z europosłów PiS - Ryszard Czarnecki - stwierdził, że "Wielka Brytania zarobiła miliardy funtów dzięki temu, że Polacy przez ostatnie 10 lat tam pracują". "Opinia premiera Camerona jest pochopna, niezakorzeniona w rzeczywistości ekonomicznej" - ocenił Czarnecki. Według niego wypowiedź Camerona jest spowodowana walką wyborczą przed wyborami do PE w 2014 roku.
List do szefa brytyjskiego rządu wysłał także eurodeputowany Paweł Kowal. "Jesteśmy w jednej rodzinie politycznej i zależy nam na tym, by relacje polsko-brytyjskie miały odpowiednią temperaturę, byśmy nie stracili niczego, co w przeszłości relacji polsko brytyjskich było najlepsze, a zyskali jeszcze na przyszłość" - poinformował dziennikarzy Kowal.
W liście zaapelował natomiast, by Cameron i "przyjaciele w Partii Konserwatywnej" uszanowali pracę Polaków w Wielkiej Brytanii.
"Proszę wybaczyć mocne słowa, ale jestem po ludzku wściekły, gdy kolejny raz w swoich wypowiedziach tak źle traktuje Pan moich rodaków. Nie mogę pozostać obojętny, kiedy atakuje Pan Polaków, którzy przecież pomagają Pańskiemu państwu, nie pierwszy zresztą już raz" - napisał Kowal. "Mógłby się Pan cieszyć, że dzięki tym ludziom Pański kraj staje się jeszcze bardziej zamożny i bardziej konkurencyjny" - dodał poseł, który do listu dołączył też opłatek i kalendarz na 2014 rok.
Andrzej Halicki (PO) zwrócił uwagę, że słowa premiera Wielkiej Brytanii będą oceniane także przez przedsiębiorców brytyjskich. "Nie sądzę, żeby byli tego samego zdania" - podkreślił w rozmowie z dziennikarzami w Sejmie. W opinii posła Platformy, słowa Camerona wynikają "z tego, że usiłuje uzyskać wsparcie bardziej radykalnych grup wyborców i polityków" w Wielkiej Brytanii. "Bo przecież niedługo znowu będzie weryfikacja wyborcza i bez wątpienia ta gra sił dziś ma miejsce" - zauważył Halicki.
Pod koniec listopada "karygodnym niedopełnieniem obowiązków" nazwał brytyjski premier David Cameron
decyzję z 2004 roku, kiedy to rząd Partii Pracy otworzyła bez ograniczeń rynek pracy dla przybyszów z nowych państw UE. Efektem był przyjazd m.in. kilkuset tysięcy Polaków.
Ocenę taką premier wyraził odpowiadając w Izbie Gmin na pytanie jednego z posłów. "Swobodny przepływ siły roboczej w ramach Unii Europejskiej niewątpliwie ma pewne zalety, ale kontrola powinna być utrzymana w okresie przejściowym. Nasz rząd wydłużył ją wobec Bułgarów i Rumunów do siedmiu lat z pięciu, ale nadal nie mogę wyjść ze zdumienia, dlaczego w 2004 roku rząd Partii Pracy zdecydował o jej zupełnym zniesieniu" - stwierdził Cameron.
"Laburzyści przewidywali, że do pracy w Wielkiej Brytanii przyjedzie 14 tysięcy Polaków, a przyjechało ponad 700 tysięcy. To karygodne niedopełnienie obowiązków przez rząd Partii Pracy" - dodał. Cameron napisał też w "Financial Times", że rezygnacja z wprowadzenia wobec Polaków i innych "nowych" obywateli UE przejściowych ograniczeń w dostępie do rynku pracy była "ogromnym błędem".
Z kolei ostatnio w Brukseli brytyjski premier mówił o potrzebie ograniczenia jednej z czterech podstawowych wolności UE - swobody przemieszczania się ludzi, wskazując, że w swym zamyśle nie miała torować drogi do masowej migracji.
70 posłów w partii konserwatywnej domaga się wydłużenia na dalsze 5 lat okresu zamknięcia brytyjskiego rynku pracy dla Bułgarów i Rumunów (ma zostać otwarty 1 stycznia), nawet jeśli jest to niezgodne z unijnym prawem i zrodziło konflikt na linii Londyn-Bruksela. Liberałowie poparli ogłoszone ostatnio przez Camerona ograniczenia w dostępie nowo przybyłych imigrantów do świadczeń. Opozycyjna Partia Pracy uznaje te posunięcia za spóźnione.
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama