Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Jak się żyje we wschodnioeuropejskim miasteczku w Londynie?

Jak się żyje we wschodnioeuropejskim miasteczku w Londynie?
Wielka Brytania dla wielu imigrantów to 'mini-Ameryka', ale niestety nie istnieje coś takiego jak 'brytyjski sen' - przekonuje dziennik 'The Independent' w obszernym artykule poświęconym przyjezdnym z Europy Wschodniej.
Reklama
Reklama
W brytyjskiej stolicy istnieje miasto, które jest większe niż Sheffield, mieszka w nim ponad 500 tys. osób pochodzących z krajów Europy Wschodniej, a ponad połowa z nich to Polacy - przekonuje Ben Judah w swoim artykule, opublikowanym w piatek, 15 listopada br. Podobnie jak Rumuni i Litwini, pracują oni przede wszystkim w branży budowlanej.

Życie polskich imigrantów skupia się na pracy, oszczędzaniu, zakupach w polskich sklepach i coniedzielnych wizytach w kościele. Marzą o wygranej w EuroMillions, przesyłają pieniądze do rodzin w kraju ojczystym, a ci, którzy sprowadzili już tutaj swoich najbliższych, gnieżdżą się po kilka osób w jednym pokoju - twierdzi gazeta. Planują tu zostać tylko na pewien czas - dopóki nie odłożą pieniędzy na dom czy samochód.

Ich obsesja oszczędzania i niechęć do zakładania konta oraz odprowadzania podatków cieszy złodziei. "Włamywacze kochają Polaków, bo to nacja, której się płaci najczęściej w gotówce, a zarobki lądują w pudełku po butach" - donosi "The Independent". Na splądrowaniu jednego mieszkania zajmowanego przez budowlańców czy sprzątaczki z Polski można "zarobić" nawet 5 tys. funtów.

Polacy w Londynie to niemal idealna definicja klasy robotniczej: ludzie oszczędni, rodzinni, chętni do pracy i kompletnie apolityczni. Dziwią się władzom, które pozwalają, aby "leniwi Anglicy" siedzieli i nic nie robili, podczas gdy państwo płaci im za mieszkanie i przyznaje różnego rodzaju zasiłki.

Boją się tylko jednej nacji: Albańczyków, którzy uchodzą za niebezpiecznych i nie cofających się przed przemocą - szczególnie gdy się dla nich pracuje.

Polki zatrudniają się przede wszystkim jako sprzątaczki lub kelnerki - przekonuje dalej Ben Judah. Lubią chwalić się tym, że wiedzą wszystko o swoich pracodawcach. "Znam pewną mężatkę z Clapham, która zdradza męża. Wiem o tym, bo zmieniam tam pościel. A pewien bankier z Clerkenwell kocha kokainę - znalazłam jego kartę Oyster całą w białym proszku" - opowiada pochodząca z Białegostoku Małgorzata.

"Sprzątaczki nigdy nie myślą o sobie jako o sprzątaczkach. Zawsze są one przyszłymi profesjonalistkami. W przeciwieństwie do swoich partnerów, mają duże oczekiwania i plany wobec kariery na Wyspach, bo porozumiewają się w języku angielskim" - twierdzi Ben Judah.

Ci z polskiego Londynu, którym się nie powiodło, piją. Unikają kontaktów z rodziną w kraju ojczystym, lądują na ulicy.

"Wielka Brytania to kraj możliwości" - twierdzą imigranci, ale nie czują się tu szczególnie mile widziani - podsumowuje autor artykułu.


    Reklama
    Reklama
    Kurs NBP z dnia 06.06.2024
    GBP 5.0543 złEUR 4.2997 złUSD 3.9530 złCHF 4.4311 zł
    Reklama

    Sport


    Reklama
    Reklama