Duże zainteresowanie głosowaniem w Wielkiej Brytanii
Przed lokalem do głosowania utworzonym przy parafii pod wezwaniem NMP Matki Kościoła na Ealingu - w najbardziej "polskiej" dzielnicy Londynu - są nawet dwie kolejki, jedna dla osób z nazwiskami zaczynającymi się na litery od A do O, druga - od O do Ż. W każdej rano stało po kilkadziesiąt osób i ciągle przychodziły kolejne. Aby oddać głos, trzeba było odstać 30-45 minut.
"Pierwszy raz widzę coś takiego, normalnie jestem w szoku. Zwykle podczas głosowania kolejka nie wychodzi z budynku, a dziś ludzie stoją na ulicy" - przyznaje pan Eugeniusz, który w Londynie mieszka od 1987 r.
Zainteresowanie wyborami jest tak duże, że co chwilę na zewnętrz wychodzi któryś z członków komisji, by dopilnowywać, żeby kolejka nie utrudniała ruchu na ulicy. "Nasz obwód jest największy nie tylko w Wielkiej Brytanii, ale największy ze wszystkich obwodów zagranicznych" - tłumaczy Jarosław Malesa, przewodniczący komisji w obwodzie 268. Jak informuje, w jego komisji jest 13 stanowisk wydających karty do głosowania. "Myślę, że po zakończeniu kolejnych mszy kolejka jeszcze będzie się wydłużać" - mówi.
W tym obwodzie zarejestrowało się prawie 5 tys. 900 osób, natomiast w całej Wielkiej Brytanii 97 tys. 859 osób, co jest rekordowym wynikiem w historii polskich wyborów parlamentarnych, a także wzrostem o ponad 50 proc. w stosunku do liczby zarejestrowanych w wyborach przed czterema laty.
"Staramy się za każdym razem głosować" - informują Anna i Ryszard, małżeństwo w średnim wieku, którzy w Londynie mieszkają od 13 lat. Niezależnie od emigracyjnego stażu podobne deklaracje składa większość zapytanych.
Takich kolejek nie było natomiast przed południem w Polskim Ośrodku Społeczno-Kulturalnym w dzielnicy Hammersmith. Wyborcy byli obsługiwani albo na bieżąco, albo musieli poczekać parę minut w kilkunastoosobowej kolejce. "U nas spodziewamy się, że najwięcej osób będzie w porze lunchu, ale mamy wystarczającą liczbę stanowisk i nie powinno być długiego czekania" - zapewnia przewodnicząca komisji Matylda Zielińska.
Pewnym zgrzytem był fakt, że na ulicy, tuż przy wejściu do POSK, agitację wyborczą prowadzili działacze jednego z komitetów. Nie było to jednak złamaniem prawa, bo cisza wyborcza obowiązuje tylko na terenie Polski.
"Zwykle nie bardzo interesuję się polityką, ale widzę, co w Polsce jest dobre, a co nie" - przyznaje ok. 30-letni Wiktor, który głosował w POSK. Nie ujawnia, czy głosował za granicą po raz pierwszy, ale deklaruje, że zapewne po raz ostatni. "Widzę, jak Polska się zmieniła w ostatnich latach. To już nie są te czasy, że wyjazd do pracy do Anglii czy Niemiec był jakąś życiową szansą. Moja żona wraca niedługo, a ja najpóźniej w ciągu dwóch lat" - wyjaśnia.
Do wczesnych godzin popołudniowych nie było żadnych sygnałów, by w którymkolwiek z 54 obwodów do głosowania na terenie Zjednoczonego Królestwa doszło do jakichś zakłóceń.
Czytaj więcej:
CBOS: Większość Polaków idzie na wybory ze sprecyzowanymi preferencjami
Polacy na Wyspach chcą głosować. Padł rekord zarejestrowanych wyborców
Rekordowa liczba Polaków w UK chce głosować w wyborach. Ambasada reaguje
Londyn: Czerwony dywan dla wyborców w Polskim Ośrodku Społeczno-Kulturalnym