Chłopiec przemycony na Wyspy w walizce
Do zdarzenia doszło w porcie w Dover.
Funkcjonariusze Straży Granicznej otworzyli bagażnik samochodu należącego do 20-letniego Andrei Iancu. Na pierwszy rzut oka wydawało się, że w środku są tylko dwie duże paczki chipsów i kilka worków z ubraniami.
"Jednak kiedy torby zostały przesunięte, strażnicy zobaczyli wystające z walizki ramię " - informuje rzecznik policji w Kent, cytowany przez serwis "Metro".
Okazało się, że w bagażu znajduje się 16-letni wietnamski chłopiec. Ukrywał się tam przez 90 minut, czyli tyle, ile trwa przeprawa promowa z Calais.
Nastolatek był skrajnie wycieńczony. Na miejsce natychmiast wezwano karetkę pogotowia ratunkowego i przetransportowano do szpitala. Tam jego stan stopniowo się poprawał, ale początkowo został opisany jako "zagrażający życiu".
Za próbę przemytu, a co za tym idzie za naruszenie prawa imigracyjnego, Iancu został skazany w miniony piątek na 18 miesięcy więzienia.
"Przemyt ludzi to poważne przestępstwo. Nie trzeba dodawać, że ukrywanie kogoś w walizce, nawet przez krótki czas, jest niezwykle niebezpieczne. Chłopiec ma ogromne szczęście, że przeżył. Iancu też może się uważać za szczęściarza, bo gdyby nastolatek umarł, spędziłby za kratkami dużo więcej czasu" - zaznaczył Bill Thornton z Kent Police.