Chciał pochować syna w Polsce. Służby w Irlandii pochowały go u siebie
Do tragedii doszło 6 listopada 2018 r. na Cook Street w Dublinie. Pochodzący z Polski mężczyzna zmarł we śnie na ławce w pobliżu polskiego kościoła w Dublinie.
Ojciec zmarłego, Andrzej Waskiewicz, wyraził frustrację na łamach irlandzkiej prasy, kiedy dowiedział się, że ciało jego syna zostało już pochowane. Mężczyzna przekazał, że przygotowywał się do pogrzebu w Polsce.
Waskiewicz, który mieszka we Włocławku, wspomniał na łamach "Irish Times", że o śmierci syna dowiedział się od polskiej ambasady w Dublinie. Ostatni raz widział syna w 2016 roku, kiedy ten wyjechał do Irlandii, gdzie czekał na niego przyjaciel.
Znajomi Michała Waskiewicza wspominają, że Polak szybko wylądował na ulicy i był uzależniony od alkoholu. Jego śmierć była nagła, ale gardziści nie traktują jej jako podejrzanej.
"Rodzina i przyjaciele pytają mnie, kiedy odbędzie się jego pogrzeb" - przekazał pan Andrzej na łamach prasy. Zwraca uwagę, że chociaż otrzymał akt zgonu syna, wciąż nie poinformowano go o przyczynach śmierci.
"Mam zaoszczędzone pieniądze na pogrzeb i transport jego ciała. Mamy rodzinny grób na miejscowym cmentarzu - poinformował.
Andrzej Waskiewicz skontaktował się z koronerem i wyjaśnił mu, że chciał dokonać pochówku w Polsce. Jak wskazuje "Irish Times", Polakowi zaproponowano wówczas ekshumację, kremację i wysłanie urny z prochami do Polski. Mężczyzna odrzucił jednak tę ofertę i poinformował, że pochowa syna w Polsce "symbolicznie".
Do sprawy odniósł się rzecznik sądu okręgowego w Dublinie. Przekazał, że "szczątki, po które nikt się nie zgłasza pomimo licznych apelów, trafiają na wyznaczony cmentarz, gdzie przeprowadza się pełen szacunku pochówek".