Brytyjska high street zagrożona. Z ulic znikają kolejne sklepy
Niepokojące doniesienia nie tylko wykazały, że 10,3 proc. wszystkich budynków przy głównych ulicach jest pustych, ale również ujawniły spadające zainteresowanie zakupami w fizycznych punktach. Z raportu BRC wynika, że sklepy stacjonarne w lipcu odwiedziło 1,9 proc. mniej klientów niż jeszcze rok temu. To największy tego rodzaju spadek od 8 lat.
Zdaniem Diane Wehrle z organizacji Springboard, "lipiec był bardzo trudny przede wszystkim dla galerii i ulic handlowych". Na spadku zainteresowania tymi miejscami skorzystały jednak np. podmiejskie parki handlowe, które odnotowały wzrost odwiedzin o 1,2 proc. w skali roku.
"Parki handlowe oferują klientom dogodne warunki zakupów, bezpłatny parking oraz możliwość łatwego odbierania zamówień złożonych online. Nie bez znaczenia jest również oferta gastronomiczna i zaplecze rekreacyjne parków" - wskazała ekspertka.
O sprawie donosi BBC, które jako przykład podało pasaż handlowy w Stockton-on-Tees. "W głośnikach leci Empire State of Mind z refrenem Bright lights will inspire you. Klienci wcale nie czują się jednak zainspirowani, bo ich tu po prostu nie ma" - opisują dziennikarze stacji.
"Powoli robi się tu miasto duchów. Pasaż wygląda pięknie, podobnie jak cała okolica, ale sklepy zamykają się jeden po drugim" - przekazał anonimowo jeden z okolicznych mieszkańców.
W 2018 roku grupa Centre for Retail Research doniosła, że ponad 2,5 tys. sklepów w UK przegrało walkę o klienta. Prezes stowarzyszenia Joshua Bamfield uważa, że ten rok będzie dla handlu jeszcze gorszy.