Anglia: Blisko połowa szkół była zamknięta 1 czerwca

Z ankiety związku zawodowego National Education Union (NEU), który zrzesza prawie 11 tys. angielskich podstawówek, wynika, że aż 44 procent placówek edukacyjnych otworzyło w poniedziałek swoje drzwi tylko dla dzieci kluczowych pracowników i nie przyjęło dodatkowych uczniów.

Co więcej, według danych, do których dotarł "The Guardian", w niektórych regionach Anglii nie otwarto tego dnia ani jednej podstawówki. 

Premier Boris Johnson namawiał dyrektorów, by ponownie otworzyli szkoły dla najmłodszych uczniów, ale podkreślał, że nie zamierza nikogo do tego zmuszać, dopóki placówki edukacyjne nie będą odpowiednio przygotowane do wznowienia lekcji.

Brytyjski minister edukacji Gavin Williamson zapowiadał wcześniej, że nie będzie kar dla rodziców, którzy nie zdecydują się na wysłanie dzieci z powrotem do szkół.

Zgodnie z opublikowanymi rządowymi wytycznymi, klasy powinny teraz liczyć maksymalnie 15 uczniów, ławki - być rozstawione tak daleko od siebie jak się da, a w miarę możliwości zajęcia powinny odbywać się na zewnątrz.

Zalecono także zróżnicowanie czasu rozpoczynania i kończenia zajęć, aby jak najmniejsza liczba osób przychodziła i wychodziła ze szkoły w tym samym czasie, oraz zróżnicowaniu czasu przerw między lekcjami.

Jednak nauczyciele, szkoły i związki zawodowe uważają, że przestrzeganie dystansu społecznego w szkołach jest nierealne, a  co za tym idzie - "niebezpieczne". Ich zdaniem, w miejscach, gdzie są wąskie korytarze, małe klasy i dużo interakcji, szczególnie między młodszymi dziećmi, nie ma możliwości zachowania 2-metrowych odstępów.

W Szkocji i Irlandii Północnej szkoły mają zostać otwarte w sierpniu. W Walii zapewne stanie się to wcześniej, ale na razie nie ogłoszono terminu.