33-letni Polak skazany na dożywocie. Brutalnie zgwałcił 55-letnią Angielkę
Do ataku doszło w październiku ubiegłego roku, zaledwie kilka miesięcy po tym, jak Michał Podlaszczyk wyszedł z więzienia w Polsce, gdzie w 2001 roku skazano go na 12,5 roku ograniczenia wolności za zabójstwo.
Szukający nowych perspektyw w życiu Polak, wyjechał na Wyspy do Leicerster, gdzie upatrzył sobie swoją ofiarę. Przez 30 minut brutalnie gwałcił przerażoną 55-latkę, która czekała na autobus w okolicy Bede Park.
Według ustalonego przez sądu przebiegu zdarzeń, 33-latek ok. 7:10 nad ranem powalił kobietę na ziemię, zgwałcił, a następnie ukradł £1,15, dodając, że potrzebuje pieniędzy na piwo.
Podczas ataku zmusił również 55-latkę do podania mu numeru PIN do karty kredytowej, za pomocą której wypłacił później £20.
Podczas ataku wielokrotnie kazał swojej ofierze powtarzać słowo "love". Zdaniem sędziego wskazuje to na sadystyczne skłonności mężczyzny i jego upodobania do upokarzania innych.
55-latka Angielka, której danych nie podano do opinii publicznej, po ataku miała zniszczone uzębienie. Kobieta przekazała w sądzie, że nie stać jej na implanty, a dodatkowo boi się teraz wychodzenia z domu. Ma również obawy przed otwieraniem drzwi i jest przerażona, kiedy w miejscach publicznych słyszy język polski.
Podlaszczyk próbował w sądzie tłumaczyć, że feralnego dnia był "w rozsypce", kobieta wyraziła zgodę na seks, a ukradzione przedmioty były tak naprawdę prezentami od niej.
"To nie był zaplanowany atak. Wykorzystał po prostu okazję" - przekazał obrońca Polaka, Ramya Nagesh, wnosząc o okoliczność łagodzącą.
Ostatecznie sąd uznał Podlaszczyka winnego gwałtu, ataku na tle seksualnym oraz ataku z uszkodzeniem ciała. Sędzia zwrócił uwagę, że Polak nie okazał żadnej skruchy ani emocji i skazał go na dożywotnie pozbawienie wolności. O wcześniej zwolnienie będzie mógł się ubiegać dopiero po 7,5 roku.