11 proc. Bułgarów gotowych sprzedać głos w wyborach
81 proc. ankietowanych twierdzi, że nigdy nie sprzedałoby głosu, a 8 proc. nie jest w stanie zdecydować. "Wśród tych, którzy z pewnością udadzą się na wybory, odsetek przyznających się do gotowości sprzedaży głosu wynosi jedną dziesiątą. Spekulacją jest szacowanie, ilu w rzeczywistości jest gotowych głosować za pieniądze lub pod przymusem, gdyż nie wszyscy się do tego przyznają" – odnotowują autorzy badania.
Najwyższy odsetek osób deklarujących gotowość do sprzedaży głosu występuje w najuboższych grupach ludności, w tym wśród Romów, którzy stanowią ok. 20 proc. ludności Bułgarii.
W środowisku romskim gotowość do sprzedaży głosu wynosi ok. 40 proc. Według autorów badania, gotowość ta najwyższa jest wśród młodych i, jak wskazują socjolodzy, wynika z sytuacji demograficznej i coraz silniejszej gettoizacji Romów.
Innym czynnikiem zniekształcającym wyniki wyborów jest głosowanie pod przymusem. Odnotowano je w małych miejscowościach z jednym przeważającym pracodawcą, niezależnie czy jest to przedsiębiorstwo prywatne, czy samorządowe.
W ostatnich latach sygnalizowano wiele przypadków, kiedy miejscowej ludności grożono zamknięciem zakładu lub niewypłaceniem pensji za "nieprawidłowe" wyniki wyborów.
Cena głosu w obecnych wyborach według Gallupa wynosi 150-200 lewów (75-100 euro). Minimalna płaca w Bułgarii obecnie to 510 lewów (255 euro).
Zjawisko kupowania głosów pojawiło się w Bułgarii zaraz po transformacji politycznej z 1989 r. Objęło romskie dzielnice i małe miejscowości. Na początku rozdawano tam żywność, a później pieniądze.
Kilka lat temu parlament zmienił kodeks karny i wprowadził penalizację sprzedaży i kupna głosu. Obecnie każdy spot wyborczy w radiu i telewizji obowiązkowo powinien kończyć się sformułowaniem: "Kupno i sprzedaż głosu są przestępstwami".
Czytaj więcej:
Kanada: Liberałowie wygrywają wybory. Trudeau pozostanie premierem
Wybory na burmistrza coraz bliżej. Czy Sadiq Khan ma szansę na reelekcję?