Londyński transport w pigułce. "Tu już nic nas nie zaskoczy"
Londyn to miasto, w którym żyją obok siebie przeróżni ludzie. Każdy, kto tu mieszka, z pewnością do tego przywyknął. Nie dziwi więc to, że również korzystając z publicznego transportu w metrze, pociągach czy autobusach możemy zaobserwować przekrój całego społeczeństwa, a co za tym idzie - pełnego kolorytu zachowań, nie zawsze stosownych.
Z londyńskiego metra codziennie korzysta ponad 3 miliony ludzi, a z autobusów 6 milionów. Wiele osób rezygnuje z jazdy samochodem ze względu na zakorkowane ulice, oszczędzając tym samym swój czas. Do tego oczywiście dochodzi korzystanie z transportu publicznego z powodu braku własnego źródła transportu, załatwiania wszelkich spraw, zakupów, wycieczek, imprez i tak dalej.
Jakikolwiek jest powód podróżowania za pomocą komunikacji miejskiej, każdy z nas napotkał w czasie korzystania z tego środka transportu niejedną dość niecodzienną sytuację. Jest także multum rzeczy, do których przywykliśmy do tego stopnia, że nawet już nie przecieramy oczu ze zdziwienia, tylko wzruszamy ramionami i wracamy do naszych spraw.
Salon piękności
Poranki bywają zbyt krótkie, aby przed wyjściem do pracy/szkoły wystroić się w domu. Dlatego też nie zaskakuje nas niezwykle częsty widok kobiet wyjmujących z torebek cały zestaw do makijażu. Trzeba przyznać, że panie wykazują się niezwykłymi umiejętnościami w nakładaniu kolejnych warstw upiększających w trakcie jazdy autobusem czy pędzącym pociągiem. Brawo, tu należy się podziw.
Pracowniczy dress code w wielu miejscach wymaga noszenia butów na obcasach, ale dla zaprawionych w boju mieszkanek Londynu to nie problem. Sprytne kobiety wożą ze sobą niewygodne obuwie, które zakładają przed dotarciem do pracy, w godzinach popołudniowych możemy więc zauważyć sporo kobiet ściągających szpilki i zamieniających je na obuwie sportowe.
O ile powyższe rzeczy to kwestia przyzwyczajenia do codziennego życia w środkach transportu publicznego, o tyle pewne zabiegi kosmetyczne budzą zniesmaczenie. Malowanie paznokci w wagonie pociągu, psikanie włosów lakierem, obcinanie paznokci, czy, uwaga - osobiście byłam tego świadkiem - dłubanie ostrym przyrządem do pedicure w paznokciach od nóg - po prostu wywołuje odruch wymiotny.
Jadłodajnia
Londyn to miasto, w którym żyje się szybko, często brak tu czasu na zjedzenie posiłku, zwłaszcza gdy pracuje się wiele godzin, szef nie pozwala zrobić przerwy na lunch, a do domu jedziemy 1,5 godziny. Wtedy z konieczności, choć pewnie i z przyzwyczajenia, spożywamy posiłki w transporcie publicznym.
Pół biedy jeśli jest to zwykła kanapka z bezwonnym wkładem. Niestety, w mieście, gdzie restauracje typu fast food znajdziemy dosłownie na każdym kroku, jesteśmy zmuszeni do wdychania zapachów hamburgerów, kebabów, kurczaków i tym podobnych rzeczy. Zapach tych dań niezbyt cieszy nasze zmysły, podobnie jak i zapach wydalanych po nich gazów - a wszystko to w zamkniętych autobusach czy pociągach.
Nierzadko możemy też, zwłaszcza na piętrze autobusu, zobaczyć istne pobojowisko po całej grupie ludzi, którzy wcześniej postanowili sobie zrobić ze środku transportu restaurację. Resztki jedzenia i opakowania po nich ciężko ze sobą zabrać, dlatego też walają się po podłodze. Jaki jest więc sens posiadania kamer w autobusach? Zbędny wydatek miasta, jeśli instalowane są jedynie dla samego faktu posiadania ich.
Before / After party
Stolica imprezowania rządzi się swoimi prawami. Weekendy w Londynie tym bardziej. Nie dziwi więc widok ludzi wracających z pracy z piwem w dłoni, zbyt niecierpliwych by najpierw dotrzeć do domu. Nie dziwią też wesołe ekipy przygotowane na imprezę w autobusie czy metrze. Tacy są świetnie zorganizowani - mają butelkę, plastikowe kubki, zakąski, a nawet dodatkowy sprzęt i chętnie zaproszą cię, byś dołączył do ich prywatnego przyjęcia. Odmowa może spotkać się z oburzeniem, dlatego warto zrobić to delikatnie, by nie urazić wesołego towarzystwa.
Sporadycznie można być naocznym świadkiem nie tylko rolowania bluntów (dość często występujące w Londynie), ale także wciągania białego proszku. To drugie stanowczo częsciej można zauważyć w centralnych odcinkach metra. Gonimy za lepszą przyszłością, pieniędzmi i niestety część ludzi za bardzo poleciała w "dopalacze“ nie mogąc sobie poradzić z presją życia w wielkim mieście.