Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Kartka z historii: Grupy antymaseczkowe dziś i 100 lat temu

Kartka z historii: Grupy antymaseczkowe dziś i 100 lat temu
"Noś maskę" - apelowały ponad 100 lat temu władze USA. (Fot. University of Oregon)
Gdy wirus grypy "hiszpanki" przetaczał się przez Stany Zjednoczone w 1918 i 1919 r., maski na twarzach stały się pierwszą bronią w walce z chorobą - podobnie jak ma to miejsce dziś. Wtedy też świat po raz pierwszy usłyszał o ludziach, którzy publicznie ogłosili, że nie będą ich nosić. 
Reklama
Reklama

Jeśli ktoś sądzi, że obecnie w niektórych regionach świata ruchy antymaseczkowe są nowym zjawiskiem, jest w bardzo dużym błedzie - ruchy tego typu pojawiały się na świecie podczas każdej możliwej pandemii. Co więcej, używały nawet dokładnie tych samych argumentów.

Ruchy antymaseczkowe są niszowym zjawiskiem w większości krajów i ich zwolenników utożsamia się z osobami podatnymi na manipulację i z niższych warstw społecznych. Potwierdza to m.in. polski CBOS, który niedawno wskazał, że w Polsce niechęć do noszenia maseczek jest tym większa, im mniejsze ktoś osiąga zarobki i niższe ma wykształcenie. 

W niektórych regionach - m.in. w krajach bloku wschodniego, a także w części Afryki - ruchy antymaseczkowe są jednak bardziej popularne i nie uchodzą w społeczeństwie wyłącznie za domenę "wyrzutków systemu". Naukowcy tłumaczą to nie tylko faktem kulejącej edukacji, ale również brakiem zaufania do władzy. Problem z noszeniem maseczek pojawia się tam, gdzie władza czy służby to "oni", a nie "my". 

Tak samo miało to miejsce w słabo rozwiniętej wówczas części USA w 1918 r. Mieszkańcy Wschodu założyli podczas pandemii grypy hiszpańskiej grupę "Anti-Mask League".

Nie wszyscy mieszkańcy Ameryki Północnej równie chętnie zakładali maseczki na twarz podczas pandemii. (Fot. Getty Images)

Co ciekawe, zdecydowaną większość członków antymaseczkowych grup stanowili wtedy mężczyźni. Dziś - ponad 100 lat później - również to właśnie mężczyźni stanowią większość współczesnych ruchów antymaseczkowych.

O ile nie wiadomo jeszcze dlaczego dziś to mężczyźni przodują w tego rodzaju poglądach, o tyle wiemy już, dlaczego tak się działo w 1918 r. Badania wykazały, iż maski kojarzyły się większości osób z kobiecością i działały zniechęcająco na mężczyzn z dużą zawartością testosteronu w organizmie. Dodatkowym problemem był fakt, że noszenie maseczki kojarzyło się także z "chorobą", którą szybko utożsamiano ze "słabością". Dla wielu mężczyzn był to wizerunek nie do przełknięcia. A dla ówczesnego rządu USA powód, dla którego maski zaczęły być reklamowane już nie jako środek ochrony osobistej, a jako wyraz patriotycznej postawy. Można to dostrzec w wielu plakatach z tego okresu.

"Pandemia grypy hiszpańskiej była momentem, w którym władze zmniejszyły męski opór do higieny, którą kojarzono wówczas jedynie z nauczycielkami, matkami i żonami, na nową, męską formę higieny, przesiąkniętą dyscypliną i patriotyzmem" - możemy przeczytać w raporcie przygotowanym przez US National Library of Medicine.

Wiele reklam i komunikatów dotyczących zdrowia publicznego podczas pandemii z 1918 r., przedstawiało nie bez powodu głównie mężczyzn i młodych chłopców. 

Czy tym razem jest podobnie? Jak wspomnieliśmy wyżej, wciąż ciężko to stwierdzić. Jedno z ostatnich amerykańskich badań przeprowadzonych na grupie ok. 2,5 tys. mężczyzn wykazało, że wśród nich dominuje przekonanie, iż maseczki są "oznaką słabości". Może jednak historia lubi się powtarzać?

Grypa "hiszpanka" była jedną z najgorszych pandemii w historii ludzkości, która pozbawiła życia 50 mln osób.

Głównym sposobem na walkę z nowym wirusem było zakrywanie twarzy. 

Grypa hiszpańska pojawiła się w czasie I wojny światowej. Żołnierze wracający do USA z Europy przywozili ze sobą wirusa i roznosili go po całych Stanach Zjednoczonych.

W kampaniach reklamowych koncentrowano się głównie na mężczyznach. Poza nakazem noszenia maseczek, zakazywano im m.in. plucia. 

Pomimo starań rządu, zdecydowana większość mężczyzn traktowała maski jako "zagrożenie dla męskości".

Plakaty w USA często ukazywały także młodych chłopców.

Media w 1918 r. działały znacznie wolniej niż obecnie, w wyniku czego wiele osób poddawało w wątpliwość istnieje pandemii.

Noszenie masek podczas grypy "hiszpanki" szybko stało się elementem kultury i trafiło m.in. do komiksów.

Nie zmienia to jednak faktu, że noszenie masek z gazy w 1918 r. nie miało żadnego wpływu na rozprzestrzenianie się wirusa, co odkryli lekarze dopiero w późniejszym okresie - wiedza medyczna w ostatnim stuleciu znacznie się jednak powiększyła, a współczesne maski wykonane są w taki sposób, aby chronić przed transmisją.

Wróćmy jednak do tematu ruchów antymaseczkowych. Wiedza na ich temat jest bardzo wartościowa, ponieważ dziś wbrew pozorom działają w identyczny sposób i na podobnych zasadach jak 100 lat temu.

W najgorszej sytuacji było San Francisco, gdzie w 1918 r. odbywały się regularne protesty przeciwko maskom. Ludzie odmawiający noszenia maseczek byli najmniejszym problemem - byli dobrze widoczni, więc władze mogły po prostu ich zamknąć. Znacznie większym problemem byli ludzie, którzy nie do końca wiedzieli, po co nosi się maseczkę i z tego powodu zakładali ją niewłaściwie, bądź używali jednej maski wielokrotnie. 

I tu znów można zauważyć powtórkę z historii. Badania polskiego CBOS-u wykazały bowiem, że nawet 50 procent mieszkańców Polski ma błędne pojęcie o tym, po co nosi się maskę. Celem zakrycia twarzy nie jest ochrona przed zarażeniem nosiciela maski, ale ochrona innych, w przypadku gdyby nosiciel był chory. Niestety, w niektórych regionach świata panuje przekonanie, iż maska chroni nosiciela przed wirusem, a stąd bardzo krótka droga do stwierdzenia: "nie muszę nosić maski, bo koronawirus mi nic nie zrobi". Wspomniał o tym ostatnio m.in. Boris Johnson, przypominając, że "Twój delikatny kaszel nic Ci nie zrobi, ale będzie wyrokiem śmierci dla kogoś w grupie ryzyka". Innymi słowy - nie nosząc maski nie pokazujesz, iż jesteś osobą odważną, a jedynie to, iż jesteś egoistą i nie dbasz o zdrowie i życie innych. To właśnie stąd "gniewny wzrok" osób w maseczkach skierowany do osób bez nich - jeśli ktoś chroni Ciebie, oczekuje tego samego w drugą stronę.

Z tego samego powodu równie absurdalnym powodem tłumaczącym brak maseczki jest "mi już wszystko jedno, mogę umrzeć, już się nażyłem". Niestety, brak rzetelnej wiedzy powoduje, że tego rodzaju "kwiatki" w niektórych regionach świata będą się powtarzać. Jeden z czołowych polskich uniwersytetów przekazał niedawno w swojej analizie, że jedynym sposobem, aby zmienić podejście najbardziej sceptycznie nastawionych do masek ludzi jest wysyp nagłych zgonów. Ale nawet to - jak pokazała grypa "hiszpanka" - nie sprawi, że ruchy antymaseczkowe znikną. Zwłaszcza, że badanie warszawskiego SWPS w Warszawie wykazało, iż chwilę po ogłoszeniu pandemii koronawirusa "połowa Polaków uważała, iż wirus jest rozprowadzany nad Wisłą przez siły obce z innych krajów".

Oczywiście obecność "sił obcych" w sprawie koronawirusa nie jest do końca mitem. Rosja była jednym z pierwszych krajów, które wykorzystały duże liczby koronasceptyków w innych krajach, aby szerzyć wśród nich dezinformację. "Wall Street Journal" poszedł o krok dalej is twierdzić, że Polska stała się nawet pierwszą ofiarą kampanii dezinformującej Rosji. Jej końcowym celem ma być doprowadzenie do jak najtrudniejszej sytuacji epidemiologicznej, zmiana nastawienia społeczeństwa wobec UE na "wrogie" oraz wyjście z szeregów zachodnich struktur politycznych. Zdaniem "WSJ", postępowanie Rosji w tej kwestii przebiega do tej pory wzorowo. 

Wracamy znów do 1918 r. W Tuscon w Arizonie pewien bankier ogłosił, że "prędzej poszedłby do więzienia" niż założyłby maseczkę. Do podobnych incydentów dochodziło w Kanadzie - głównie w Nowej Południowej Walii oraz w Albercie. Antymaseczkowcy nie zmienili swojego podejścia nawet wtedy, gdy ze szpitali wynoszono na noszach tysiące zmarłych. Wielu z nich na łamach prasy chwaliło się, że dotykało chorych i nic im nie jest. 

Anglia tradycyjnie wyróżniała się w 1918 r. na tle całego świata

Brytyjski rząd, podobnie jak dziś, wstrzymał się od wprowadzenia nakazu noszenia maseczek, wydając jedynie zalecenie, aby je zakładać w dużych miastach.

Jedynym wyjątkiem od tej reguły były pielęgniarki i lekarze, którzy faktycznie musieli nosić maski pod groźbą grzywny. Przepis ten obowiązywał jednak jedynie w Londynie, Manchesterze i Liverpoolu.

Wielka Brytania - podobnie jak 100 lat temu - podeszła do tematu masek bardziej sceptycznie niż inne kraje. (Fot. Getty Images)

Powodem oryginalnego podejścia Brytyjczyków był fakt, że tutejsi eksperci niespecjalnie wierzyli w zapewnienia o skuteczności masek. W marciu 1919 r. na łamach prestiżowego magazynu "Lancet" opublikowali zbiorczy artykuł wskazujący, że "noszenie maski jest wątpliwym lekarstwem". 

Odkrycie Brytyjczyków szybko znalazło potwierdzenie w statystykach. Dane z San Francisco pokazały, że 78 proc. pielęgniarek zajmujących się chorymi zostało zakażonych - wszystkie nosiły maseczki.

Pod koniec pandemii w 1919 roku większość naukowców potwierdziła ustalenia Brytyjczyków.

Wiele szczegółów z historii pandemii grypy "hiszpanki" ma dziś duże znaczenie i pokazuje nam tylko, jak powtarzalna jest historia

Być może jest w noszeniu masek i ludzkich impulsach związanych z oporem wobec nich coś, czego nauka jeszcze nie rozumie. Obecnie ruchy antymaseczkowe nie są tak intensywne jak 100 lat temu - jak wspomnieliśmy wyżej, występują głównie w kilku regionach świata. Nie jest jednak powiedziane, że w ciągu najbliższego roku nie zyskają na popularności na całym świecie.

Być może ktoś za 100 lat, pisząc o pandemii koronawirusa w 2019 r., będzie w stanie określić "maseczkową fobię" właściwym określeniem, które ma odzwierciedlenie w statystykach i badaniach.

A jakie jest Wasze zdanie na temat "powtórki z historii" i noszenia masek? Dajcie znać w komentarzach!

Przy tworzeniu artykułu użyto następujących źródeł: Wall Street Journal, SWPS Uniwersytet Humanistycznospołeczny, CBOS, Business Insider, History.com

W artykule wykorzystano zdjęcia z następujących źródeł: University of Oregon, Getty Images, Wikimedia, US Public Health Service, Edmonton City Council, Free Library of Philadelphia, National Tuberculosis Association, National Library of Medicine

Twoja ocena:

Już zagłosowałeś!

Aktualna ocena: 3.15 / 32

Reklama
Reklama

Waluty


Kurs NBP z dnia 24.04.2024
GBP 5.0220 złEUR 4.3177 złUSD 4.0417 złCHF 4.4202 zł
Reklama

Sport


Reklama
Reklama