Puchar Hiszpanii: Barcelona wygrała z Realem w finale

Bramki dla "Dumy Katalonii" zdobyli Pedri (28.), Ferran Torres (84.) i w dogrywce Francuz Jules Kounde (116.), a dla "Królewskich" Francuzi Kylian Mbappe (70., bezpośrednio z rzutu wolnego) oraz Aurelien Tchouameni (77.).
W składzie Barcelony zabrakło leczącego kontuzję Lewandowskiego, który oglądał spotkanie w Sewilli z trybun. Z kolei Mbappe, którego występ stał pod znakiem zapytania, na boisku pojawił się dopiero po przerwie.
Było to trzecie w tym sezonie El Clasico. Dwa poprzednie pewnie wygrali Katalończycy: w Madrycie 4:0 w ekstraklasie oraz w Arabii Saudyjskiej 5:2 w finale Superpucharu Hiszpanii.
Pierwsza połowa była zdecydowanie bardziej udana dla "Dumy Katalonii", choć skutecznie zaatakowała tylko raz. W 28. minucie Pedri posłał dalekie podanie do Lamine Yamala, ten przytrzymał piłkę przez kilka chwil w polu karnym, a następnie odegrał przed "szesnastkę" z powrotem do Pedriego, który uderzeniem z dystansu pokonał belgijskiego bramkarza Thibaut Courtois.

Szczęsny miał w tej części gry niewiele pracy, bo "Królewscy" nie oddali ani jednego celnego strzału. Polski bramkarz był zmuszony do interwencji dwukrotnie, w tym po uderzeniu Anglika Jude'a Bellinghama z niewielkiej odległości, kiedy piłka wpadła do siatki, ale obie te akcje były później anulowane ze względu na pozycję spaloną.
Podobnie było w październikowym starciu ligowym na Santiago Bernabeu, gdzie piłkarze Realu raz po raz wpadali w pułapki ofsajdowe (bramki Barcelony strzegł wtedy Inaki Pena).
Od początku drugiej połowy na boisku pojawił się Mbappe. Napastnik madryckiej drużyny ostatnio zmagał się z urazem stawu skokowego i nie był jeszcze gotowy na 90 minut gry.
Być może to za jego sprawą "Królewscy" zaczęli grać odważniej i w końcu zmusili Szczęsnego do pracy. Polak w ciągu kilku minut wygrał sytuację sam na sam z Viniciusem Juniorem i obronił dobitkę Brazylijczyka, później strzał Mbappe i kolejną próbę Viniciusa.

Nie ulegało jednak wątpliwości, że Barcelona straciła inicjatywę i tylko czasem wyprowadzała kontrataki. Dwa z nich zmarnował w podobny sposób Brazylijczyk Raphinha, który mając przed sobą już tylko Courtois uderzał niecelnie.
W 70. minucie Szczęsny nie miał już nic do powiedzenia, gdy z rzutu wolnego mocno uderzył Mbappe. Po strzale Francuza piłka odbiła się od słupka i wpadła do siatki. Siedem minut później "Królewscy" wyprowadzili kolejny cios - po rzucie rożnym w polu karnym najlepiej odnalazł się Francuz Aurelien Tchouameni, który głową pokonał Szczęsnego.
Dopiero po tym drugim golu Barcelona wróciła do stylu gry, jaki prezentowała przed przerwą. I szybko przyniosło to efekt, choć udział w tym miał Courtois, który niepotrzebnie wybiegł przed własne pole karne. Wykorzystał to Ferran Torres, który minął Belga na dużej prędkości i posłał piłkę do pustej bramki (84.). Ponownie asystował Yamal.
W piątej doliczonej minucie drugiej połowy w polu karnym Realu znalazł się Raphinha, który upadł po interwencji Raula Asencio. Sędzia od razu podyktował rzut karny, ale po analizie VAR zmienił decyzję i pokazał Brazylijczykowi żółtą kartkę za symulowanie. Wynik się zatem nie zmienił i konieczna była dogrywka.
Ta była emocjonująca, ale długo bez poważnego zagrożenia którejkolwiek bramki. Na początku drugiej części do siatki drugi raz tego wieczoru trafił Torres, ale napastnik Barcelony był wyraźnie na spalonym. Jednak w 116. minucie Real popełnił błąd przy wyprowadzaniu piłki, przejął ją Kounde i pokonał Courtois strzałem z ok. 20 metrów przy słupku.
Ostatnim akcentem tego spotkania były czerwone kartki dla znajdujących się już na ławce rezerwowych: niemieckiego obrońcy Realu Antonio Ruedigera, który zbyt żywiołowo zareagował na jedną z decyzji arbitra, a także Lucasa Vazqueza. Chwilę później sędzia zagwizdał po raz ostatni.
Barcelona wciąż jest zatem w grze o potrójną koronę: w przyszłym tygodniu rozpocznie rywalizację z Interem Mediolan w półfinale Ligi Mistrzów, a do tego prowadzi w tabeli hiszpańskiej ekstraklasy pięć kolejek przed końcem sezonu, z czterema punktami przewagi nad wiceliderem - Realem.
"Królewscy" natomiast, o ile nie dogonią odwiecznego rywala w lidze, zakończą sezon tylko z jednym, do tego nieszczególnie prestiżowym trofeum - Superpucharem UEFA, który wywalczyli w sierpniu w Warszawie, pokonując Atalantę Bergamo 2:0.
Madrytczycy mają jednak sporo w swoich rękach, bo 11 maja zagrają jeszcze z "Dumą Katalonii" na wyjeździe, choć muszą również liczyć na pomoc rywali Barcelony.
Czytaj więcej:
Liga hiszpańska: Barcelona coraz bliżej tytułu, czyste konto Szczęsnego
Hiszpańskie media: Trener Flick przedłuży kontrakt z Barceloną
Liga hiszpańska: Wygrana Atletico, Real Valladolid zdegradowany