Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Marcin Swierc: 270 km running in clouds

Marcin Swierc: 270 km running in clouds
Marcin Świerc podczas biegu (Fot. Facebook/Marcin Świerc)
Marcin Swierc of Poland was fourth in World Championship Skyrunner. During four race he completed 270 km on 2000 high ways.
Advertisement
Advertisement
News available in Polish

Podczas wszystkich zawodów i treningów przebiegł ok. ośmiu tysięcy kilometrów w ciągu kilku miesięcy. Zużył osiem par butów. W trakcie mistrzostw Europy miał upadek. Mimo że był mocno poobijany, zdołał osiągnąć metę i to na 13. pozycji.

"Ultra skyrunning to biegi na dystansie 50-100 km, na wysokości ponad dwóch tysięcy metrów. Cykl Pucharu Świata skończył się we wrześniu. Składał się z sześciu zawodów, a do sklasyfikowania trzeba było punktować w czterech. Jestem pierwszym Polakiem, któremu się to udało" - wyjaśnił Świerc.

Zawodnik Salomon Suunto Poland Team przyznał, że trasy - z racji swojej lokalizacji - były różne. Od upalnej Transvulcanii (po zboczach wulkanu na La Palmie w archipelagu Wysp Kanaryjskich), przez mistrzostwa Europy na lodowcu w Val d'Isere, rywalizację na wysokości 3600 m nad poziomem morza w Chamonix, po norweski bieg w Tromsoe rozegrany w fatalnych warunkach atmosferycznych. Pokonanie tych tras zajmowało od 7 do 11 godzin.

"W Tromsoe było najtrudniej. Startowałem bez aklimatyzacji, ani przez chwilę nie było wyznaczonej trasy, wszędzie tylko bezdroża. W pewnym momencie trzeba było wspiąć się na grań, gdzie nogi wisiały w powietrzu po bokach, a kierunek wskazywała żółta nitka" - dodał Świerc.

Podkreślił, że aby włączyć się do walki z najlepszymi konieczne jest wcześniejsze zapoznanie się z trasą, przyzwyczajenie do warunków pogodowych, wysokości.

"Człowieka przytyka już na poziomie 1500 m. Bieganie jest problemem, a wysokość 3600 m to przepaść. Najlepsi cały czas ćwiczą w górach, ja - u siebie w Lisowicach i podczas wyjazdów zagranicznych" - zaznaczył.

Podczas przygotowań do startów Świerc pojechał na pięć tygodni do Kenii. "To była też przygoda. Nigdy się nie spodziewałem, że ja, człowiek z małej miejscowości, pojadę na taki obóz. Treningi w tamtych warunkach to było coś niezwykłego. Do Kenii, by ćwiczyć na dużych wysokościach, przyjeżdża światowa czołówka biegaczy różnych specjalności. To, co potrafią miejscowi, nawet dzieci, jest niesamowite" - stwierdził.

Przyznał, że w każdych zawodach przechodził kryzys. "Staram się z nim walczyć, nie dopuszczać go do głosu. Są kryzysy mentalne i energetyczne. Trzeba być twardym. Kiedy upadłem na trasie, organizatorzy, widząc jak wyglądam, chcieli mnie wycofać, ale postanowiłem wytrwać".

Świerc zajął się też trenowaniem innych. "Mam już pierwsze sukcesy. Kilku moich podopiecznych zrobiło duże postępy. Jest wśród nich na przykład górnik na co dzień pracujący. Zgłaszają się ludzie w różnym wieku - od studentów po zbliżających się do emerytury. Ważne, by zacząć treningi zdrowo, odpowiedzialnie i mądrze. Wielu ludzi ma zbyt ambitne plany, a trening to długi proces, żeby była frajda ze zdobycia szczytu" - podsumował.

Dwukrotny mistrz Polski w maratonie i ultramaratonie górskim oraz skyrunningu październik przeznaczył na odpoczynek.
"W następnym sezonie chcę zebrać kolejne doświadczenia, wystartować w mistrzostwach świata. Ostatnio byłem w nich ósmy, zamierzam poprawić wynik i przygotować się do startu w UTMB. To takie igrzyska dla +ultrasów+. 170 km wokół Mont Blanc" - wyliczył.

W biegach długodystansowych wytrzymałość przychodzi z wiekiem. "Optymalny wiek to 34-38 lat, więc złoty wiek przede mną" - zaznaczył Świerc, który po górach biega od ośmiu lat. "Wystartowałem kiedyś w Żywcu, zakochałem się w górach i lawina ruszyła" - dodał.

    Advertisement
    Advertisement
    Rates by NBP, date 26.04.2024
    GBP 5.0414 złEUR 4.3225 złUSD 4.0245 złCHF 4.4145 zł
    Advertisement

    Sport


    Advertisement
    Advertisement