Election 2015: Miliband plans crackdown on exploitative firms
"Obniżanie wynagrodzeń lub warunków pracy miejscowych pracowników poprzez wyzyskiwanie imigrantów będziemy traktować jak przestępstwo kryminalne" - oświadczył Miliband. Dodał, że tego rodzaju wyzysk godzi nie tylko bezpośrednio w imigrantów, ale "obniża poziom i warunki życia wszystkich".
Miliband zapowiedział też zatrudnienie 1 000 dodatkowych funkcjonariuszy służb granicznych i wydanie zakazu poszukiwania nowych pracowników wyłącznie za granicą. Przyznał też, że poprzedni rząd Partii Pracy popełnił błąd nie wprowadzając czasowych ograniczeń imigracji z Europy Wschodniej.
Premier i przywódca Partii Konserwatywnej David Cameron i lider antyimigracyjnej Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (UKIP) Nigel Farage ocenili negatywnie pomysły Milibanda. Ich zdaniem, nie spowodowałyby one zmniejszenia imigracji.
Wydział ds. pracowników - imigrantów ma powstać w brytyjskim MSW. Jego zadaniem będzie - jak zapowiedział lider laburzystów - ściganie pracodawców, którzy płacić będą imigrantom mniej niż wynosi płaca minimalna, lub będą w inny sposób naruszać prawo pracy.
Kwestia imigracji odgrywa kluczową rolę w kampanii przed wyborami, które odbędą się 7 maja. Na fali obaw Brytyjczyków przed nasilającym się napływem imigrantów, w tym z postkomunistycznych krajów Europy Wschodniej będących obecnie członkami UE, zyskuje UKIP. Chce ona również wyjścia Wielkiej Brytanii z UE.
W ciągu 12 miesięcy do września ubiegłego roku, przybyło do Zjednoczonego Królestwa ponad 600 tys. osób, w porównaniu z 500 tys. w tym samym okresie rok wcześniej. Równocześnie średnie płace nie wzrosły w sposób znaczący, mimo spadającego bezrobocia.
Większość ekonomistów jest zdania, iż zwiększona imigracja ożywiła brytyjską gospodarkę. Nie dostrzegają oni także bezpośrednich dowodów, aby imigracja wpływała negatywnie na poziom płac.
Według ostatnich sondaży opinii publicznej, rządzący obecnie konserwatyści i laburzyści "idą łeb w łeb" a przewaga jednego lub drugiego ugrupowania waha się - w zależności od sondażu - w granicach 2-3 proc.