Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

ozniacki and Halep play up to three times

ozniacki and Halep play up to three times
Od lewej: Rumunka Simona Halep i Dunka polskiego pochodzenia Caroline Wozniacki. (Fot. Getty Images)
The finalists of the Australian Open Rumanian, Simona Halep and Dunce of Polish descent, Caroline Wozniacki, have a lot in common. Both tennis players scored two unsuccessful approaches to the decisive match in the Grand Slam, but never before in Melbourne.
Advertisement
Advertisement
News available in Polish

Wozniacki dzisiaj pokonała Belgijkę Elise Mertens 6:3, 7:6 (7-2). Prowadząc 5:4 i 30:0 w drugiej partii zaczęła się mylić. Napędziła stracha sobie i najbliższym, ale uniknęła straty seta. Po spotkaniu, żartując, przeprosiła ojca Piotra, który jest jej trenerem, za nerwową końcówkę tego pojedynku.

"Kiedy zaczynałam karierę w tourze, mój tata miał ciemne włosy. Teraz jest całkiem siwy. Po zejściu z kortu powiedział mi, bym się nie martwiła, bo teraz już bardziej nie osiwieje" - wspominała z uśmiechem wiceliderka rankingu WTA.

Przyznała, że w ostatniej części meczu dało u niej o sobie znać zdenerwowanie, którego efektem były m.in. dwa podwójne błędy serwisowe. Przypomniała sobie bowiem niewykorzystaną szansę w półfinale Australian Open 2010, który - jako pierwsza rakieta świata - przegrała z Chinką Na Li.

"Normalnie zachowuję spokój, ale w tamtej chwili moje nogi się trzęsły. Nie wiedziałam co robić. Mecz z Na Li wciąż siedział w mojej głowie. Minęło siedem lat, a ja nadal miałam to w pamięci. Podobnie miałam z turniejem w Toronto, gdzie sześć razy nie byłam w stanie wygrać meczu. Nawet w spotkaniu pierwszej rundy, prowadząc 6:2 i 5:0 i mając własny serwis, byłam tam zdenerwowana. Powiedziałam sobie jednak ok, mogę to zrobić. Kiedy wreszcie wygrałam, to coś po prostu zniknęło. Na szczęście dziś wygrałam też w Melbourne. Czasem po prostu trzeba uporać się z pewnymi przeszkodami" - zaznaczyła Dunka

27-letnia zawodniczka z opresji musiała też wychodzić w poprzednim tygodniu. W trzecim secie pojedynku drugiej rundy ze 119. w rankingu WTA Chorwatką Janą Fett przegrywała już 1:5 i 15:40. Bliska sensacyjnej porażki zawodniczka wykazała się jednak odpornością psychiczną, obroniła dwie piłki meczowe i wygrała sześć kolejnych gemów oraz całe spotkanie.

Nerwów nie brakowało też u Halep. Pierwsza rakieta świata w półfinale pokonała Niemkę polskiego pochodzenia Angelique Kerber (21.) 6:3, 4:6, 9:7, broniąc w 12. gemie decydującego seta dwa meczbole. W trzeciej rundzie, po prawie czterech godzinach walki, wygrała z Amerykanką Lauren Davis 4:6, 6:4, 15:13, będąc trzykrotnie o punkt od odpadnięcia z turnieju. Na dodatek w meczu otwarcia uszkodziła kostkę.

"Wierzę w siebie. Powiedziałam sobie, że będę walczyć o każdy punkt, a porządny odpoczynek zrobię sobie po turnieju" - podkreśliła 26-letnia tenisistka z Konstancy.

Zarówno ona, jak i Wozniacki po raz pierwszy dotarły do finału Australian Open. Obie wiedzą, co to znaczy być liderką światowej listy (Dunka została nią pod koniec 2010 roku i była na czele zestawienia 76 tygodni), ale żadna z nich nie ma jeszcze w dorobku tytułu wielkoszlemowego. Poprzednio w decydującym spotkaniu singla w Melbourne znalazły się dwie zawodniczki wciąż czekające na taki sukces 37 lat temu.

W wypadku którejś z obecnych finalistek, w sobotę sprawdzi się powiedzenie "do trzech razy sztuka".

Wozniacki przegrała finał US Open w 2009 i 2014 roku. Halep musiała uznać wyższość rywalek w decydującym spotkaniu French Open w 2014 roku i w poprzednim sezonie.

Rumunka nie czuje presji w związku z trzecim podejściem do wielkoszlemowego zwycięstwa.
"Jeśli ma to się zdarzyć, to się zdarzy" - skwitowała krótko.

Dodatkowym smaczkiem sobotniego pojedynku dwóch najwyżej notowanych zawodniczek będzie walka o fotel liderki. Zwyciężczyni finału zapewni sobie pierwsze miejsce na światowej liście w poniedziałkowym notowaniu zestawienia WTA.

Mimo dzisiejszej porażki, Kerber była zadowolona z występu, mimo że ta przegrana zakończyła jej dobrą passę w tym sezonie. Zwyciężyła we wszystkich 14 swoich wcześniejszych spotkaniach w tym roku.
"Zostawiłam serce na korcie, a to dla mnie najważniejsze. Oczywiście, trochę mi przykro, ale wrócę do domu z pozytywnym nastawieniem. Gdyby ktoś wcześniej powiedział mi, że wygram tyle spotkań, wywalczę tytuł w Sydney, a tutaj dotrę do półfinału, to... Oceniam to bardzo pozytywnie i czekam na kolejne starty" - podsumowała triumfatorka Australian Open 2016, która w minionym sezonie zmagała się z dużym kryzysem formy.

Zadowolona była też 37. w rankingu Mertens, największa niespodzianka półfinałowej obsady. Belgijka wcześniej w Wielkim Szlemie mogła pochwalić się jedynie przejściem trzeciej rundy we French Open 2017, a w pozostałych trzech startach w głównej drabince przegrała mecz otwarcia. 12 miesięcy temu w Melbourne nie przeszła w tej imprezie kwalifikacji.

"Mam mieszane uczucia. Przegrałam mecz, ale jestem szczęśliwa z powodu dotarcia do pierwszego w karierze półfinału Wielkiego Szlema. Dałam z siebie wszystko. W końcówce widać chyba było, że mam w sobie waleczność. Caroline była jednak dziś nieco lepsza ode mnie. Nauczyłam się jednak tutaj, że w tenisie wszystko jest możliwe. Dlatego trzeba wierzyć w siebie" - zaznaczyła 22-letnia Martens.

    Advertisement
    Advertisement
    Rates by NBP, date 26.04.2024
    GBP 5.0414 złEUR 4.3225 złUSD 4.0245 złCHF 4.4145 zł
    Advertisement

    Sport


    Advertisement
    Advertisement