Media: NHS zaczyna sugerować pacjentom, aby leczyli się prywatnie

Jak ujawnił "The Observer", trusty NHS z rekordowymi listami oczekujących promują "szybkie, łatwe i bezproblemowe" usługi leczenia prywatnego na terenie własnych szpitali. Rozwiązanie to ma zaoferować bardziej zamożnym pacjentom możliwość ominięcia długich kolejek.

Szpitale oferują m.in. wymianę stawu biodrowego w cenie od 10 000 funtów, operację zaćmy za 2 200 funtów i operację przepukliny za 2 500 funtów. Rezonans magnetyczny (MRI) kosztuje z kolei od 300 do 400 funtów.

W tym samym czasie liczba osób czekających na rozpoczęcie leczenia w samej tylko Anglii przekroczyła 7,2 mln. Liczba ta obejmuje wyłącznie te osoby, które czekają już dłużej niż 18 tygodni.

Eksperci ds. zdrowia ostrzegają przed ryzykiem powstania "dwupoziomowej służby zdrowia", w której proces leczenia uzależniony będzie od zasobności portfela.

Co jeszcze wykazało śledztwo "The Observer"?

• East Sussex NHS Trust ma problem z realizacją testów diagnostycznych - na liście oczekujących znajdują się tysiące pacjentów. Ten sam trust oferuje jednak te same testy prywatnie - często nawet tego samego dnia.
• Great Western NHS Trust alarmuje, iż nie jest w stanie nadążyć z leczeniem pacjentów. W tym samym czasie trust ten promuje prywatne usługi szpitalne i używa do tego sformułowania "jeśli nie chcesz czekać na skierowanie do NHS". 
• Szpitale uniwersyteckie NHS w Norfolk używają hasła reklamowego: "Świadczymy usługi prowadzone przez wysoce doświadczonych lekarzy... bez list oczekujących!".

Zabiegi prywatne są oferowane przez fundusze powiernicze NHS i zazwyczaj zlokalizowane na terenie szpitala. Procedury są często przeprowadzane przez ten sam personel, który leczył pacjentów publicznie.

Zgodnie z kodeksem postępowania, usługi prywatne NHS nie mogą wpływać na publiczną opiekę nad pacjentami, a zyski wracają do państwowej służby zdrowia.

"Szpitale NHS zawsze miały możliwość generowania dodatkowego zysku, lecząc prywatnych pacjentów. W ten sposób skracane są również kolejki pacjentów leczonych publicznie" - skomentowało doniesienia "The Observer" ministerstwo zdrowia.