Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Wimbledon: Swiatek in the quarterfinals, now Switolina

Wimbledon: Swiatek in the quarterfinals, now Switolina
Iga coraz bardziej lubi grę na trawie. (Fot. Tim Clayton/Corbis via Getty Images)
Iga Swiatek defeated the Swiss tennis player Belinda Bencic 6:7 (4-7), 7:6 (7-2), 6:3 and for the first time advanced to the Wimbledon Grand Slam quarterfinals. In the second set of the match, which lasted three hours, the Polish woman defended two match balls. She will fight for the semi-final tomorrow with the Ukrainian Elina Svitolina.
Advertisement
Advertisement
News available in Polish

Rozstawiona z numerem 14. Bencic, która w 3. rundzie wyeliminowała Magdę Linette, zapowiadała, że lubi takie wyzwania, jak pojedynek ze Świątek.

Potwierdzeniem tych słów może być fakt, że do tej pory miała dodatni bilans z liderkami światowego rankingu - wygrała cztery takie pojedynki, a w trzech schodziła z kortu pokonana.

Bencic, której rodzice pochodzą z Czech, zaczęła odważnie przy podaniu Polki, ale w pierwszym własnym gemie serwisowym podarowała jej dwa podwójne błędy i w sumie trzy break pointy, ale zawodniczka trenera Tomasza Wiktorowskiego nie wykorzystała szansy na przełamanie.

Przy stanie 2:1 Świątek poprosiła o przerwę medyczną i lekarz opatrzył jej ranę na kostce, która jednak nie miała prawdopodobnie żadnego wpływu na grę.

Później gra toczyła się zgodnie z zasadą własnego podania, ale w 10. gemie liderka światowego rankingu miała dwa setbole - najpierw wyrzuciła piłkę w aut po returnie, a następnie efektowną akcją punkt zdobyła Helwetka, która po chwili wyrównała na 5:5.

Pierwsza partia rozstrzygnęła się w tie-breaku. Zaczął się on od dwóch błędów 22-letniej raszynianki, później "winnerem" popisała się rywalka, w kolejnej akcji piłka po zagraniu Świątek wylądowała w siatce i zrobiło się 0-4. Po trzecim w meczu asie serwisowym było już 6-1 dla Szwajcarki i choć Polka zdobyła trzy kolejne punkty, to później uderzyła w aut i przegrała 4-7.

To był pierwszy set stracony przez trzykrotną triumfatorkę zmagań wielkoszlemowych w tej edycji Wimbledonu. Set, w którym można było odnieść wrażenie, że ma "optyczną przewagę" i kontroluje przebieg wydarzeń na korcie. Choć zdobyła więcej, o trzy, punktów, to nie wykorzystała żadnego z sześciu break pointów. A mistrzyni olimpijska z Tokio zachowała zimną krew, wychodziła z wszystkich opresji, a w decydujących momentach zagrała praktycznie bezbłędnie.

Niegdyś czwarta rakieta globu nie poszła jednak za ciosem. Polka wykorzystała ósmego w spotkaniu "breaka" i już na otwarcie drugiej partii przełamała przeciwniczkę. Dzięki temu poczuła się pewniej, zaczęła grać odważniej, a cztery lata starsza Szwajcarka, która w tym roku długo pauzowała z powodu kontuzji, zaczęła wykazywać pierwsze symptomy zmęczenia.

W trzeciej partii liderka rankingu WTA nie dała już Belindzie Bencic żadnych szans i ostatecznie wygrała cały mecz 6:7(4), 7:6(2), 6:3. (Fot. Getty Images)

I znowu, gdy wydawało się, że wszystkie atuty są po stronie Świątek, chwila przestoju i dwa świetne returny Bencic sprawiły, że zrobiło się 3:3, a za moment - głównie dzięki skutecznym serwisom - Szwajcarka wyszła na 4:3.

Później trwała walka gem za gem, ale w 12. Polce zajrzała w oczy sportowa śmierć. Dwa proste błędy, jedno wspaniałe zagranie rywalki, 15:40 i dwie piłki meczowe. Obie w dobrym stylu obroniła, a po chwili doprowadziła do tie-breaka.

Ten rozpoczął się od pięciu punktów dla odbierających serwis, a tę tendencję przełamała Świątek i wyszła na 4-2. Później już nie pozwoliła dojść przeciwniczce do głosu i wygrała 7-2.

W decydującej odsłonie kluczowy okazał się czwarty gem. 26-latka z Flawil popełniła w nim dwa podwójne błędy serwisowe, sugerując zachowaniem, jakby znać dawały obandażowe i oklejone plastrami ramię oraz bark. Faworytka wyszła na 3:1, a po chwili "poprawiła" na 4:1. W jej boksie, zajmowanym m.in. przez trenera Wiktorowskiego, psycholożkę Darię Abramowicz i odpowiedzialnego za przygotowanie fizyczne Macieja Ryszczuka, pojawiło się wyraźne zadowolenie i uspokojenie.

Iga musiała bronić piłek meczowych, spędziła na korcie nieco ponad 3 godziny, ale wyszarpała to zwycięstwo! (Fot. Getty Images)

Polka ostatecznie wygrała 6:3, ale moment niepewności był jeszcze w ostatnim gemie. Przegrywała już 0:30, a do wyrównania doprowadziła dzięki wywołaniu autu przez arbitra liniowego, choć - jak pokazały powtórki telewizyjne - piłka po zagraniu Bencic była w korcie. Szwajcarka nie miała już jednak możliwości skorzystania z challenge'u.

"Nie pamiętam, czy w ogóle kiedyś po obronie piłek meczowych udało mi się odwrócić losy spotkania i zwyciężyć. Ale wbrew pozorom w takiej sytuacji większa presja ciąży chyba na tym, kto może za chwilę wygrać" - powiedziała tuż po zakończeniu meczu Świątek i dodała, że choć czuje się bardzo zmęczona, to z każdym dniem coraz bardziej lubi grę na trawie.

Czytaj więcej:

Iga Świątek faworytką Wimbledonu. Awansowała już do 1/8 finału

    Advertisement
    Advertisement
    Rates by NBP, date 10.05.2024
    GBP 4.9961 złEUR 4.2979 złUSD 3.9866 złCHF 4.3984 zł
    Advertisement

    Sport


    Advertisement
    Advertisement