'We don't think the current system is working'

"Problem dotyczy dostępu do systemu świadczeń socjalnych; jest to kwestia sprawiedliwości, a także kosztów. Naszym zdaniem obecny system nie sprawdza się" - cytuje rzecznika portal BBC.

W ten sposób rzecznik premiera Davida Camerona ustosunkował się do przygotowanego na zlecenie komisarza UE ds. zatrudnienia Laszlo Andora raportu na temat kosztów ponoszonych przez systemy opieki socjalnej i służbę zdrowia w poszczególnych państwach UE, które są związane z napływem bezrobotnych imigrantów z innych krajów unijnych.

Raport stwierdza, że nie ma dowodów potwierdzających, że obywatele UE przemieszczają się z jednych krajów UE do innych z zamiarem korzystania z systemu świadczeń socjalnych, a praktyka turystyki zasiłkowej to w dużym stopniu mit. Za główny powód migracji wewnątrz UE raport uznaje zatrudnienie i względy rodzinne.

"Ogromna większość imigrantów wyjeżdża do innych krajów UE, by znaleźć pracę i ją wykonywać. Wpływ roszczeń ekonomicznie nieaktywnych imigrantów na budżety krajów UE jest bardzo niski" - głosi raport.

Według brytyjskiego tygodnika "Sunday Telegraph", dokument ten jest elementem postępowania sądowego, które Andor chce wytoczyć Londynowi przed Trybunałem Sprawiedliwości UE w związku z tzw. testem na rezydencję - to od niego brytyjski rząd uzależnia przyznawanie świadczeń imigrantom.

Testowi nie podlegają Brytyjczycy, stąd unijny komisarz ds. zatrudnienia uznaje go za przejaw dyskryminacji. Rząd broni się wskazując, że system świadczeń socjalnych na Wyspach jest łatwiej dostępny niż np. francuski, a test chroni przed nadużyciami.

KE zarzuca rządowi w Londynie, że nie przedstawił żadnych dowodów wskazujących na to, że tzw. turystyka zasiłkowa jest problemem na dużą skalę, ani nawet, że w ogóle występuje. Opublikowany wczoraj raport KE wskazuje, że imigranci z UE stanowią niewielki odsetek pobierających zasiłki w krajach goszczących i że ich wpływ na budżety krajowe jest również mało znaczący.