Before European Parliament elections, Russia is spreading disinformation
"Rosja ma specjalną strategię dla każdego państwa członkowskiego. Spodziewam się nowych mrożących krew w żyłach historii o tym, jak to migranci zagrażają naszemu spokojnemu życiu. Strasznych historii o tym, że nowy Parlament Europejski szybko przyjmie zakaz aut spalinowych. Będą też na pewno przekazy dotyczące wojny i kłamstwa o tym, że np. Parlament Europejski będzie chciał ogłosić ogólnoeuropejską mobilizację do wojska. To oczywiście jest niemożliwe, ale też kto dba o wiarygodność dezinformacji?" – zastanawia się Jourova.
Dodaje, że cechą przekazów dezinformacyjnych jest to, że w krótkim czasie zarzucają odbiorców dużą porcją kłamstw, które jednak wymieszane są z niewielką porcją prawdy. Dlatego też dezinformacja bywa tak przekonująca - i tak niebezpieczna.
Jourova ostrzegała przed rosyjską propagandą już od czasu inwazji Rosji na Krym w 2014 r. Przyznała jednak, że faktycznie Unia przez lata nie poświęcała problemowi wystarczającej uwagi. To się zmieniło podczas pandemii Covid-19, kiedy UE zalała fala dezinformacji głównie ze strony Rosji i Chin, której celem było podkopanie zaufania Europejczyków do UE i unijnej solidarności.
Żeby skuteczniej walczyć z dezinformacją, Unia powołała do życia m.in. Europejskie Obserwatorium Mediów Cyfrowych (EDMO), zajmujące się zwalczaniem dezinformacji, wprowadziła też nowe przepisy cyfrowe, systemy fact checkingu oraz przepisy dotyczące sztucznej inteligencji (AI).
"Wybory europejskie będą testem naszej odporności na dezinformację. Dopiero po nich ocenimy, czy nasze środki do walki dezinformacją się sprawdziły" - podkreśla Jourova.
Wiceszefowa KE podkreśliła, że wykorzystywane przez Rosję metody dezinformacji i narracje, jak te dotyczące np. Ukraińców, nie są nowe. Nowe są natomiast technologie wykorzystywane do rozsiewania tego typu przekazów, jak media społecznościowe czy kanały cyfrowe; Rosja próbowała szerzyć swoją propagandę np. przez kanały gamingowe.
"Uważam, że powinniśmy wykorzystywać te same nowoczesne technologie, tyle że do obnażania dezinformacji i wyjaśniania użytkownikom, że to, co czytają czy oglądają, to może być np. produkcja AI" - tłumaczy Jourova. Badania unijnej opinii pokazują, iż 70-80 proc. mieszkańców obawia się, że pada ofiarą manipulacji.
"To oznacza, że Europejczycy zdają sobie sprawę z problemu. Oczywiście nasze badania nie mówią nic o podatności ludzi na takie treści i tendencji, żeby wierzyć w niektóre historie. Ale wierzymy, że nasz fact checking już wpływa na zachowania użytkowników. Widzimy, że kiedy ludzie widzą, że z danym materiałem jest coś nie tak, to bardzo często nie przesyłają już go dalej np. swoim znajomym w mediach społecznościowych" - wskazuje polityczka i apeluje, żeby zwracać szczególną uwagę na podejrzane komunikaty, zwłaszcza na te, które wywołują silne emocje.
"Chcę ostrzec Europejczyków: będziecie na celowniku dezinformacji" - podsumowuje wiceszefowa KE.
Czytaj więcej:
Będzie więcej posłów w Parlamencie Europejskim. Wybory już 9 czerwca
Wybory do Parlamentu Europejskiego coraz bliżej. Oto co trzeba o nich wiedzieć
Wybory europejskie: Jak Polacy będą głosować za granicą?
Wybory do Parlamentu Europejskiego: O jeden mandat w Polsce ubiega się 19 kandydatów