Young Polish web users
Najmłodsi internauci najchętniej zaglądają na strony poświęcone rozrywce dla dzieci, grom komputerowym oraz grom online. Na stronach z rozrywką adresowaną do dzieci internauci między 7. a 12. rokiem życia stanowią średnio jedną piątą wszystkich użytkowników (19 proc.) - wynika z danych firmy badawczej Gemius.
Z kolei strony z grami komputerowymi odwiedza średnio niemal co drugi młody internauta. Na omawianych stronach stanowią oni średnio 16 proc. użytkowników.
Łukasz Wojtasik z Fundacji Dzieci Niczyje, zajmującej się bezpieczeństwem najmłodszych internautów przypomina, że nie wszystkie gry są odpowiednie dla dzieci i warto się zainteresować, w co dziecko gra. "Najlepszy sposób, który polecamy rodzicom, to sprawdzenie gry na własną rękę. Znając jej tytuł, przez wyszukiwarkę bez trudu znajdziemy opinie, komentarze, a w serwisie youtube - fragmenty filmów zarejestrowanych przez graczy. To pozwala łatwo zorientować się, czy gra jest odpowiednia" - podpowiada Wojtasik.
Z kolei dr Lucyna Kirwil ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej, która jest koordynatorką polskiej części badań EU Kids Online opartych na opiniach prawie 10 tys. dzieci w wieku 9-16 lat z 25 krajów Europy, zwraca uwagę na zagrożenia mogące wiązać się z grami online. W jej opinii niebezpieczne może być np. granie w gry, które wymagają meldowania się co jakiś czas, np. pilnowania swojego zamku czy farmy, ciągłego budowania dalszych elementów swego internetowego imperium. "To bardzo mocno uzależnia dzieci, prowadzi do takich skutków jak siedzenie godzinami przy komputerze, także kosztem snu" - podkreśla badaczka.
Szczególnie niebezpieczne mogą być gry hazardowe. "Są przypadki, że dzieci całymi tygodniami grają w takie gry, wygrywając i przegrywając. To jest coś, z czego słabo zdajemy sobie sprawę" - wskazuje dr Kirwil.
Podkreśla jednak, że według badań EU Kids Online, ryzykowne zachowania podejmuje niewiele dzieci. "To są marginalne procenty, w granicach 1,5-2 proc. Ale jeśli przeliczymy te odsetki na liczbę dzieci, to okaże się, że to nie jest wcale mało, że to dotyczy tysięcy dzieci i to jest całe mnóstwo problemów" - przekonuje badaczka.
