Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

The growing danger of great-power conflict

The growing danger of great-power conflict
Dziennikarze "Economist" ostrzegają przed niestabilną sytuacją na świecie. Na zdjęciu: żołnierz Syryjskich Sił Demokratycznych. (Fot. Getty Images)
In the past 25 years war has claimed too many lives. Yet even as civil and religious strife have raged in Syria, central Africa, Afghanistan and Iraq, a devastating clash between the world's great powers has remained almost unimaginable.
Advertisement
Advertisement
News available in Polish

Przez ostatnie ćwierć wieku mimo wielu wojen toczących się w Afryce, Afganistanie czy Iraku wydawało się, że "niszczycielskie starcie między wielkimi światowymi mocarstwami jest niemal nie do wyobrażenia". Teraz jednak, gdy długofalowe zmiany geopolityczne oraz proliferacja różnych technologii "podkopują dominację militarną Ameryki i jej aliantów", sytuacja się zmieniła - wyjaśnia brytyjski tygodnik.

"Konflikt na skalę (...) nieznaną od czasów drugiej wojny światowej jest znów możliwy" - ostrzega "Economist".

Przypomina też, że Pentagon ujawnił założenia nowej strategii obronnej, zgodnie z którymi główne zagrożenia dla USA mogą płynąć z Chin i Rosji, i stanowią one większe wyzwanie niż dżihadyzm. Dowództwo brytyjskich sił zbrojnych ostrzega tymczasem przed możliwością ataku ze strony Rosji.

"I nawet teraz Ameryka i Korea Północna są niebezpiecznie bliskie konfliktu niosącego ryzyko wciągnięcia w tę konfrontację Chin lub przerodzenia się w nuklearną katastrofę" - głosi edytorial "Economista".

Pośród wielu innych planów Pentagon rozważa atak prewencyjny na instalacje nuklearne Korei Północnej; "ale nawet ograniczony atak może rozpętać totalną wojnę" - ostrzega dalej redakcja tygodnika.

Artyleria Korei Północnej może bombardować Seul, wystrzeliwując 10 tys. ładunków na minutę, a drony i miniaturowe okręty podwodne mogą przenosić broń biologiczną, chemiczną, a nawet nuklearną - donosi  "Economist", powołując się na wojskowych analityków.

Niestabilna sytuacja na Półwyspie Koreańskim może wymknąć się spod kontroli. (Fot. Getty Images)

Nawet gdyby Chiny postanowiły nie ingerować w "drugą wojnę koreańską" - w odróżnieniu od pierwszej - to zarówno "one, jak i Rosją wchodzą w nową fazę rywalizacji (...) z Zachodem” - wylicza tygodnik.

"Z ich ambicjami trudniej będzie sobie poradzić niż z Koreą Północną" - konstatuje "Economist".

"Jeżeli Ameryka pozwoli Chinom i Rosji na utworzenie regionalnych hegemonii, świadomie albo dlatego, że jej polityka jest zbyt dysfunkcyjna, by zdobyć się na odpowiedź, to da tym krajom zielone światło, by realizowały swe interesy poprzez brutalną siłę" - ostrzega dalej "Economist".

Tylko bardzo silne Stany Zjednoczone są pewną gwarancją pokoju; prezydent Donald Trump mówi, że chce, by Ameryka była znów wielka, ale "zabiera się za to w sposób absolutnie niewłaściwy" - konkluduje "Economist".

I wyjaśnia, że odsuwanie się Waszyngtonu od organizacji, paktów i porozumień międzynarodowych, lekceważenie sojuszy i podziw Trumpa dla "autorytarnych przywódców krajów będących adwersarzami Ameryki" jest polityką tak fatalną, że sprawia wrażenie, iż "Ameryka chce zrezygnować ze swego systemu bezpieczeństwa i dołączyć do Rosji i Chin".

    Advertisement
    Advertisement
    Rates by NBP, date 20.05.2024
    GBP 4.9743 złEUR 4.2575 złUSD 3.9149 złCHF 4.3072 zł
    Advertisement

    Sport


    Advertisement
    Advertisement