Poor people who shop at Tesco are more likely to drop litter, author David Sedaris says

Pochodzący ze Stanów Zjednoczonych mężczyzna od 3 lat mieszka w West Sussex (południowa Anglia).

Sedaris, który jest także znanym działaczem na rzecz ochrony środowiska, spędza codziennie od 3 do 8 godzin zbierając śmierci pozostawione przez innych ludzi na ulicach.

Tego typu działalność pozwoliła mu na sformułowanie konkluzji, wedle której biedni ludzie śmiecą bardziej niż bogaci.

„Niedaleko mnie jest sklep sieci Waitrose. Podczas sprzątania zauważyłem tylko jedną reklamówkę z jego logiem, podczas gdy nieopodal Tesco znajduję śmieci cały czas. To nie tylko puste torby ze znakiem firmowym sklepu, ale także resztki chipsów, batonów czy dań typu fast food” - tłumaczy Amerykanin cytowany przez „The Telegraph”.

„Znajduję znacznie więcej pustych paczek po papierosach Mayfair niż jakichkolwiek innych. Czy to nie one są najtańsze? Nie chcę zabrzmieć jak snob, ale jeśli spaceruję kilka mil ulicami miasta i znajduję cały czas podobne śmieci, to wnioski nasuwają się same” - wyjaśnia.

Zdaniem Sedarisa, Wielka Brytania ma „kulturowy” problem ze śmieceniem. „Nigdy nie widziałem czegoś takiego mieszkając we Francji czy Japonii” - dodaje.

Pisarz sugeruje, że sposobem na rozwiązanie tego problemu byłyby znacznie wyższe kary grzywny – do 6 500 funtów za wyrzucanie śmieci bądź nielegalne pozostawianie ogłoszeń czy ulotek reklamowych.

„Oszałamiająca ilość odpadków jest pozostawiana przez uczniów z pobliskiej szkoły. Rozmawiałem o tym z dyrektorem, który stwierdził, że to poniżające, żeby dzieci zbierały śmieci na ulicach. Jeśli tego typu uwagi wygłasza kierownik tak ważnej placówki, to podejrzewam, że nie ma nadziei na polepszenie sytuacji" - podsumowuje Amerykanin.