No Covid outbreaks linked to crowded British beaches last year, scientists say
Mark Woolhouse, profesor epidemiologii chorób zakaźnych na Uniwersytecie w Edynburgu, dołączył w minionym tygodniu do parlamentarnej Komisji Nauki i Technologii, aby przeanalizować łagodzenie restrykcji epidemicznych w Anglii.
"Przez całe lato byliśmy bombardowani zdjęciami zatłoczonych brytyjskich plaż, a takie obrazki wywoływały powszechne oburzenie" - zauważył naukowiec.
Tymczasem - jak zaznaczył - "w Wielkiej Brytanii nie było żadnego ogniska epidemii związanego z zatłoczoną plażą". "O ile wiem, nie było takiego ogniska Covid-19 nigdzie na świecie" - podkreślił Woolhouse.
Wskazał, że "przede wszystkim musimy zrozumieć, gdzie są zagrożenia, abyśmy mogli zrobić jak najwięcej dla naszego bezpieczeństwa". "Największe ryzyko zakażenia jest m.in. w lokalach gastronomicznych" - dodał.
Z kolei dr Müge Çevik, wykładowca chorób zakaźnych i wirusologii medycznej na Uniwersytecie w St Andrews, zauważył: "Od jakiegoś czasu wiemy, że tylko około 10 proc. przypadków przenoszenia wirusa jest związanych z aktywnością na świeżym powietrzu".
Doniesienia te - jak wskazują brytyjskie media - mogą przyspieszyć proces otwierania plaż czy parków. "Jednak o ile miejsca te nie są zatłoczone" - podkreślają naukowcy.
Eksperci tłumaczą, że do zakażenia na dworze dojdzie w sytuacji, gdy między ludźmi będzie bardzo mała odległość i wymiana kropelkowa na skutek np. kaszlnięcia czy kichnięcia. W innym wypadku wiatr szybko rozdrabnia cząsteczki wydychanego powietrza, w których może znajdować się wirus, i znacznie utrudnia przeniesienie choroby na drugą osobę.
Czytaj więcej:
Tłumy Brytyjczyków na plażach. Policji kończą się kartki na mandaty
Brytyjski rząd grozi zamknięciem wszystkich plaż
UK: Na co trzeciej plaży zużyte maseczki i środki ochrony osobistej
W Grecji wyjątkowo ciepło. Mimo lockdownu, ludzie wylegli na plaże