Johnson 'orders taxpayer-funded bed'
Faworyt do objęcia stanowiska szefa brytyjskiego rządu miał oznajmić urzędnikom państwowym, że po rozstaniu z żoną nie zabrał ze sobą z domu "żadnych rzeczy".
Źródła, cytowane przez media, nie podają, ile kosztowały nowe meble dla Johnsona, który, od czasu odejścia ze stanowiska ministra spraw zagranicznych, zarabiał ponad 830 tys. funtów rocznie. Oprócz diety poselskiej (79 468), polityk wzbogacił się o 761 077 funtów m.in. dzięki pisaniu felietonów w "The Telegraph" oraz licznym wywiadom.
W przeszłości inni brytyjscy premierzy wykorzystywali publiczne pieniądze na remonty na Downing Street 10, ale za meble i wyposażenie płacili z własnych środków - informuje "Metro".
Sir Eduard Davey, były minister z ramienia Liberalnych Demokratów, zażądał, aby Johnson wydał oświadczenie, ile kosztowały nowe meble. Oświadczył, że w przeciwnym razie zażąda upublicznienia tej kwoty. "To jest po prostu śmieszne - zarabia fortunę i może sobie pozwolić na takie wydatki" - podkreślił Davey, cytowany przez "Metro".
Nie potwierdzono, czy partnerka Johnsona, 31-letnia Carrie Symonds, zamieszka na Downing Street. Jeśli tak się stanie, będzie to w historii pierwsza para bez ślubu, kóra uczyni rezydencję premiera swoim domem.
"Metro" przypomina, że Boris Johnson wciąż jest formalnie mężem Marii Wheeler, z którą rozstał się we wrześniu 2018 r. po 25 latach małżeństwa.