End of trotyl-story?
4
There was no explosives residue on the plane wreckage from the Smolensk crash in 2010, experts stated today.
Advertisement
Advertisement
News available in Polish
"Dzisiaj kończy się awantura trotylowa. Awantura, która dała pretekst wielu politykom do formułowania najcięższych oskarżeń, kończy się jednoznacznym komunikatem prokuratury" - podsumował Donald Tusk, który przebywa dzisiaj w Brukseli na szczycie UE. Premier dodał, że "nie było żadnego wybuchu, był wybuch niechęci i agresji, wybuch ciężkich oskarżeń pod adresem m.in. polskiego rządu".
"Mam nadzieję, że koniec tej trotylowej awantury będzie stosownym dniem i momentem dla tych, którzy tę awanturę rozpętali, by równie głośno, jak krzyczeli w sprawie wybuchu i w sprawie trotylu, żeby równie głośno przeprosili tych wszystkich, których obrazili" - stwierdził Tusk. Jak dodał, "gotowość do takich przeprosin będzie prawdziwą miarą przyzwoitości tych ludzi".
Naczelna Prokuratura Wojskowa poinformowała dzisiaj, że biegli nie stwierdzili pozostałości materiałów wybuchowych na elementach wraku Tu-154M.
Szef prowadzącej śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie płk Ireneusz Szeląg podkreślił, że ze sprawozdania biegłych wynika, iż w próbkach z wraku nie stwierdzono "obecności pozostałości materiałów wybuchowych lub produktów ich degradacji".
Próbki pobrane z wraku tupolewa trafiły do kraju w grudniu zeszłego roku, ich badanie prowadziło Centralne Laboratorium Kryminalistyczne Policji w Warszawie. Zbadano łącznie 258 próbek - 124 próbki gleby z miejsca katastrofy i 134 próbki z wraku.
Szef WPO poinformował też, że biegli nie mają wątpliwości, iż próbki pobrane z wraku Tu-154M przekazano z Rosji nienaruszone.
Sprawa badania tych próbek stała się głośna, gdy w końcu października zeszłego roku "Rzeczpospolita" napisała, że śledczy jesienią 2012 r. na wraku samolotu znaleźli ślady trotylu i nitrogliceryny. Prokuratura wojskowa wskazywała, że wyświetlenie się napisu TNT na detektorze używanym przez ekspertów podczas pobierania próbek z wraku nie jest równoznaczne ze stwierdzeniem obecności trotylu.
"Mam nadzieję, że koniec tej trotylowej awantury będzie stosownym dniem i momentem dla tych, którzy tę awanturę rozpętali, by równie głośno, jak krzyczeli w sprawie wybuchu i w sprawie trotylu, żeby równie głośno przeprosili tych wszystkich, których obrazili" - stwierdził Tusk. Jak dodał, "gotowość do takich przeprosin będzie prawdziwą miarą przyzwoitości tych ludzi".
Naczelna Prokuratura Wojskowa poinformowała dzisiaj, że biegli nie stwierdzili pozostałości materiałów wybuchowych na elementach wraku Tu-154M.
Szef prowadzącej śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie płk Ireneusz Szeląg podkreślił, że ze sprawozdania biegłych wynika, iż w próbkach z wraku nie stwierdzono "obecności pozostałości materiałów wybuchowych lub produktów ich degradacji".
Próbki pobrane z wraku tupolewa trafiły do kraju w grudniu zeszłego roku, ich badanie prowadziło Centralne Laboratorium Kryminalistyczne Policji w Warszawie. Zbadano łącznie 258 próbek - 124 próbki gleby z miejsca katastrofy i 134 próbki z wraku.
Szef WPO poinformował też, że biegli nie mają wątpliwości, iż próbki pobrane z wraku Tu-154M przekazano z Rosji nienaruszone.
Sprawa badania tych próbek stała się głośna, gdy w końcu października zeszłego roku "Rzeczpospolita" napisała, że śledczy jesienią 2012 r. na wraku samolotu znaleźli ślady trotylu i nitrogliceryny. Prokuratura wojskowa wskazywała, że wyświetlenie się napisu TNT na detektorze używanym przez ekspertów podczas pobierania próbek z wraku nie jest równoznaczne ze stwierdzeniem obecności trotylu.
Advertisement
Advertisement
Advertisement
Advertisement
Advertisement