Catholic chemist accused woman of plotting chemical abortion
14
A young woman was made to feel like a 'murderer' by a religious chemist when she went to Boots to pick up the morning-after pill, a court heard today.
Advertisement
Advertisement
News available in Polish
Piotr M. miał oskarżyć kobietę o chęć dokonania przez nią "chemicznej aborcji" i dać jej wykład na temat kwestii kontroli narodzin. "Zakończenie życia to zakończenie życia, więc ty będziesz mieć je na sumieniu" - takie słowa usłyszała rzekomo od polskiego farmaceuty młoda kobieta, która przyszła do apteki po tabletkę wczesnoporonną.
Z zeznań świadków wynika też, że Polak regularnie wygłaszał kazania o złu, jakie niesie za sobą antykoncepcja - donosi "Daily Mail".
"Pracownik nie starał się dostarczyć klientce żadnych przydatnych informacji i nie skierował jej do innej apteki, gdzie mogłaby otrzymać awaryjną pomoc" - stwierdzili przedstawiciele General Pharmaceutical Council (GPC). Farmaceuta ostatecznie wręczył kobiecie pigułkę, ale zrobił to "bardzo niechętnie".
"Muszę informować pacjentów o moich przekonaniach" - tak Polak tłumaczył swoje zachowanie inspektorom z GPC. Mężczyzna, który został zwolniony z pracy z Bootsa w Blyth (Northumberland), przekonywał, że to nie on rozpoczynał dyskusje na tematy religijne, ale "klienci wciągali go w rozmowę".
"Pierwsze pytanie dotyczące mojego wyznania padło ze strony klientki. Odpowiedziałem jej, że jestem katolikiem i wyjaśniłem, że są różne poglądy na temat zabezpieczania się przed ciążą - wszystko po to, aby mogła podjąć w pełni świadomą decyzję" - wyjaśniał.
Jeżeli gremium farmaceutów uzna, że Polak zachował się nieetycznie, wówczas może on zostać pozbawiony prawa do wykonywania zawodu.
Dalsze przesłuchania są w toku.
Z zeznań świadków wynika też, że Polak regularnie wygłaszał kazania o złu, jakie niesie za sobą antykoncepcja - donosi "Daily Mail".
"Pracownik nie starał się dostarczyć klientce żadnych przydatnych informacji i nie skierował jej do innej apteki, gdzie mogłaby otrzymać awaryjną pomoc" - stwierdzili przedstawiciele General Pharmaceutical Council (GPC). Farmaceuta ostatecznie wręczył kobiecie pigułkę, ale zrobił to "bardzo niechętnie".
"Muszę informować pacjentów o moich przekonaniach" - tak Polak tłumaczył swoje zachowanie inspektorom z GPC. Mężczyzna, który został zwolniony z pracy z Bootsa w Blyth (Northumberland), przekonywał, że to nie on rozpoczynał dyskusje na tematy religijne, ale "klienci wciągali go w rozmowę".
"Pierwsze pytanie dotyczące mojego wyznania padło ze strony klientki. Odpowiedziałem jej, że jestem katolikiem i wyjaśniłem, że są różne poglądy na temat zabezpieczania się przed ciążą - wszystko po to, aby mogła podjąć w pełni świadomą decyzję" - wyjaśniał.
Jeżeli gremium farmaceutów uzna, że Polak zachował się nieetycznie, wówczas może on zostać pozbawiony prawa do wykonywania zawodu.
Dalsze przesłuchania są w toku.
Advertisement
Advertisement
Advertisement
Advertisement
Advertisement