customer refused service at checkout until she stopped talking on her mobile phone

26-letnia Jo Clarke zbliżała się z zakupami do kasy w Sainsbury's w Crayford w południowo-wschodnim Londynie, kiedy kasjerka oznajmiła, że jej nie obsłuży, jeśli kobieta nie przerwie konwersacji przez telefon. Pracownica wytłumaczyła oburzonej klientce, że taka jest polityka firmy.

"Szybko skończyłam rozmowę i wyjaśniłam tej pani, że nie zdawałam sobie sprawy, iż polityka Sainsbury's zabrania korzystania z telefonu przy kasie" - tłumaczyła Brytyjka, cytowana przez "Metro". Pracownica sklepu miała odpowiedzieć: "Każdy dzień jest dobry, żeby nauczyć się czegoś nowego".

"Przeprosiliśmy panią Clarke i w ramach rekompensaty zaproponowaliśmy jej kilka kuponów. Chcemy zaznaczyć, że w sklepach należących do naszej sieci nie istnieje żaden zakaz prowadzenia rozmowy telefonicznej przez naszych klientów" - oświadczył rzecznik Sainsbury's.

Jednak pomimo oficjalnych przeprosin sklepu, wiele osób uważa, że zachowanie pracownika było poprawne. "Używanie komórki w sytuacji wymagającej kontaktu z drugą osobą jest bardzo niegrzeczne i obraźliwe. Chyba że jest to sytuacja alarmowa, ale wtedy też trzeba być uprzejmym dla osoby znajdującej się przed nami. Dobre maniery nic nie kosztują" - grzmią internaci.

Inni krytykowali Sainsbury's, że kierownictwo nie stanęło po stronie swojego pracownika i zgodzili się co do tego, że zachowanie Clarke było niestosowne.

Inaczej całą sytuację odebrała niezadowolona klientka. "Nie mogłam uwierzyć, jak niegrzeczna była kobieta na kasie. Czy ona ma prawo dawać mi wykład na temat 'etykiety kasy'? Co to w ogóle znaczy! Już nigdy nie zrobię tam zakupów. Pójdę do Waitrose" - skomentowała 26-latka.