Tube strike ballot leaves two million Londoners facing prospect of summer travel chaos

Głosowanie w sprawie strajku RMT (National Union of Rail, Maritime and Transport), który ma być protestem przeciwko redukcji zatrudnienia, rozpocznie się jutro. Związek liczy jednak na "przytłaczające poparcie" członków RMT.

Jeśli dojdzie do protestów, przystąpi do nich prawie 2 000 osób, a wśród nich pracownicy odpowiedzialni za sygnalizację i zasilanie. Skutki akcji strajkowej mogą dać się we znaki nawet 2 milionom podróżnym. Zgodnie z prawem, związek zawodowy musi powiadomić o każdym strajku dwa tygodnie przed jego planowaną datą - informuje Standard.co.uk.

"Jesteśmy teraz na ścieżce wojennej z London Underground" - podkreślił podczas wczorajszego walnego zgromadzenia w Manchesterze sekretarz generalny RMT, Mick Cash. "RMT nie zawaha się przed podjęciem strajku innych grup pracowniczych, jeśli będzie istnieć zagrożenie dla ich miejsc pracy" - dodał.

Tymczasem cięcia stanowisk pracy są uwzględnione w programie transformacji przewidzianym przez Transport for London (TfL).

"W ciągu najbliższych trzech lat będziemy nadal zmniejszać koszty operacyjne, jednocześnie dokonując ulepszeń w naszym serwisie. Przed wprowadzeniem jakichkolwiek zmian zawsze konsultujemy się z pracownikami i związkami zawodowymi. Nasze działania nie zagrażają klientom i personelowi. Mamy nadzieję, że RMT będzie z nami współpracować" - oświadczył rzecznik TfL.

"Evening Standard" podał wcześniej informację o ewentualnej akcji strajkowej w związku z narastającym sporem o emerytury. W liście do Chrisa Graylinga, ministra ds. transportu, związkowcy ostrzegli, że kroki podjęte w celu obniżenia przyszłych świadczeń emerytalnych lub znacznego zwiększenia składek członkowskich, spotkają się z odpowiednią reakcją.