Several injured in Christmas market attack in Nantes
Chodzi o "izolowane działanie", a nie o "akt terrorystyczny" - oświadczyła prokurator Brigitte Lamy. Dodała, że kierowca to 37-letni mężczyzna urodzony w mieście Saintes w zachodniej Francji.
Wcześniej źródło w policji poinformowało, że kierowca furgonetki po incydencie zadał sobie dziewięć ciosów nożem i jest ciężko ranny. "Obecnie żadne zeznania świadków nie wskazują, by miał on motywy religijne" - zaznaczyło to źródło, cytowane przez agencję AFP.
Kierowca wjechał w stoisko, przy którym serwowane było grzane wino i przed którym było wielu ludzi.
To kolejny taki incydent we Francji. W niedzielę w Dijon we wschodniej części kraju mężczyzna z zaburzeniami psychicznymi, który od 2001 roku wielokrotnie był hospitalizowany, wjeżdżał samochodem w pieszych z okrzykiem "Allah Akbar" (Bóg jest wielki). Ranił 13 osób.
Premier Francji Manuel Valls oświadczył wczoraj wieczorem, że "wszyscy są zaniepokojeni tą serią tragedii". Wezwał obywateli, by zachowali spokój oraz czujność. Do Nantes udał się szef MSW Francji Bernard Cazeneuve.
W minioną sobotę inny mężczyzna, 20-latek pochodzący z Burundi, również krzycząc "Allah Akbar" zaatakował nożem policjantów na komisariacie w Joue-les-Tours w środkowo-zachodniej Francji. Zanim został zastrzelony, ranił trzech funkcjonariuszy. Policja sądzi, że atak ten był motywowany radykalnym islamem, a takie przekonania napastnik przejął kilka lat temu od brata.