Racist turned up at court with can of lager mixed with tequila
"To jest Anglia. Tylko Anglicy mogą tu być" - miał krzyczeć 40-latek do trzech Polaków na peronie na stacji Maidstone West w Kent. Do zdarzenia doszło w lutym tego roku.
Po aresztowaniu mężczyzna przekazał policji, że obywatele Polski powinni "wrócić do swojego kraju". Konsekwentnie odrzucał jednak oskarżenia o rasizm, dodając, że jego brat jest osobą o czarnym kolorze skóry.
"Przybyli tutaj, żeby zabierać nam pracę. Powinni tu żyć tylko Anglicy" - przyznał w rozmowie z funkcjonariuszami.
Brytyjskie media odnotowały nie tylko rażące zachowanie mężczyzny, ale również jego brak poszanowania do instytucji sądu. 40-latek stawił się bowiem na rozprawę ubrany w koszulkę angielskiej reprezentacji oraz dresowe spodnie.
Zarządca stacji Robert Mears, który wezwał policję, kiedy usłyszał rasistowskie zachowanie Anglika, tłumaczył przed sądem, że nie dopuszcza takiego zachowania na jego stacji. "Krzyczał i przeklinał. Wiem, co to rasizm i od razu powiedziałem: Czegoś takiego nie zaakceptuję" - przekazał.
Barry Bonner przekazał w sądzie, że wyraził jedynie swoją opinię, do której ma prawo. Zwrócił uwagę, że "przez napływ taniej siły roboczej z Europy Wschodniej pensje stały się zbyt niskie" i nie mógł przez to znaleźć dochodowego zajęcia.
Jak zauważył sąd, mężczyzna nie zwrócił jednak uwagi na to, że jego brak perspektyw zawodowych może wynikać z faktu, że nie posiada żadnego wykształcenia, a dodatkowo długo był na odwyku.
Ostatecznie sąd wymierzył mu karę £120 za rasistowskie komentarze. Musi on również pokryć koszty rozprawy sądowej w wysokości £230.
Media odnotowały również fakt, że po ogłoszeniu wyroku Bonner wyszedł z sądu trzymając w ręku puszkę piwa z dużą zawartością alkoholu. Marka ta, choć pochodzi z Francji, produkowana jest właśnie w fabrykach Europy Wschodniej - zauważono.
