Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Lewandowski wants to get olimpic gold

Lewandowski wants to get olimpic gold
Marcin Lewandowski ma apetyt na olimpijskie złoto (Fot. Getty Images)
Marcin lewandowski who won gold in Prague said that now is time for olimpic gold.
Advertisement
Advertisement
News available in Polish

"W poprzednich imprezach wysokiej rangi ocierałem się o podium i za każdym razem czegoś tam zabrakło. Analizowałem to wszystko wraz z moim bratem trenerem i uznaliśmy, że ogromną rolę odgrywają detale. Zmieniłem więc swoje sportowe życie i dziś jestem fizycznie oraz mentalnie przygotowany do ciężkiej pracy" - wyjaśnił Lewandowski.

Jak zaznaczył, jest wyjątkowo szczęśliwy, że złoty medal wywalczył przy okazji. "Mistrzostwa w Pradze nie były jakimś ważnym celem. Po prostu to był start kontrolny i radość moja jest tym większa, że z ogólnego przygotowania, przy okazji sięgnąłem po złoto" - dodał zawodnik Zawiszy Bydgoszcz.

Wraz z nim trenowała Angelika Cichocka, która przywiozła ze stolicy Czech srebro. "Miałam dylemat i długo się zastanawiałam jaki wybrać dystans. Na mistrzostwach Polski w Toruniu bardzo dobrze czułam się na 800 metrów, ale również wcale nie gorzej było na mityngu w Sztokholmie na 1500 m. W końcu uznałam, że bezpieczniej będzie wystartować na tym dłuższym dystansie. No i dziś mam ogromną radość, że tak naprawdę po zaledwie dwóch miesiącach solidnego przygotowania stanęłam na podium" - stwierdziła Cichocka.

Kamila Lićwinko podkreśliła, że dała z siebie wszystko aby wygrać konkurs. "Cieszę się także i z tego trzeciego miejsca, bo każdy medal daje powody do radości. Oczywiście byłabym znacznie bardziej szczęśliwa ze złota, ale - nie chcę się tłumaczyć - jednak wszystkie zawodniczki narzekały na rozbieg. Ciężko było na nim mi się pozbierać. Po prostu wrzucało mnie w poprzeczkę" - przyznała Lićwinko, mająca w tym sezonie najlepszy wynik na świecie w skoku wzwyż 2,02.

Jak wspomniała, startowała na różnych nawierzchniach i zawsze najgorzej czuła się w tych obiektach, w których także mecze rozgrywają hokeiści. "Na mityngu w hali w Trzyńcu rozbieg był położony na lodowisku i tam też czułam się na nim kiepsko. Podobnie było w Pradze, gdzie na co dzień jest lodowisko" - dodała zawodniczka Podlasia Białystok.
Z dwoma medalami wrócił Rafał Omelko. Jak przyznał, ten wywalczony w biegu sztafetowym był "zaplanowany", natomiast w rywalizacji indywidualnej brąz jest dla niego miłą niespodzianką.

"Trzy biegi - w eliminacjach, półfinale i finale - to nigdy nie można być pewnym, co się w którym wydarzy. Na szczęście nie byłem na tyle zmęczony i indywidualnymi startami, że mogłem pomóc kolegom w walce o medal w sztafecie. Nie zdawaliśmy sobie sprawy, że pobicie wyśrubowanego rekordu Polski nie da nam złota, ale ... wykonaliśmy kawał dobrej roboty i mamy dobrą perspektywę - igrzyska olimpijskie" - zaznaczył zawodnik wrocławskiego AZS AWF.

Wyjątkowe zadanie dostał od trenera Józefa Lisowskiego Karol Zalewski, biegnący na pierwszej zmianie. "Miałem osiągnąć pierwszą pozycję i z przewagą oddać pałeczkę Rafałowi. Zadanie wykonałem - jak oceniono - w 150, a może i nawet 200 procentach. Zmierzono mi czas - 45,98, który w biegu indywidualnym dałby mi srebro. Czy będę dalej startować na 400 m? Trener Lisowski już mnie zapragnął, ale na mistrzostwach Polski wystartuję na 100 i 200 m. Ale jeśli będę potrzebny do sztafety, to oczywiście nie odmówię" - podkreślił zawodnik AZS UWM Olsztyn.
W sztafecie 4x400 brązowy medal jest - jak oceniły zawodniczki - miłą niespodzianką.

"W sierpniowych mistrzostwach Europy w Zurychu nie udało się nam stanąć na podium. Chciałyśmy to sobie odbić w Pradze. Ale też wiedziałyśmy, że nie jesteśmy zaliczane do grona faworytek. Dlatego też medal jest dla nas ogromnym powodem do radości i już żyjemy nadzieją walki o olimpijską kwalifikację. Nasz skład stale się powiększa i to bardzo dobrze, bo jest rywalizacja, która tylko może się przełożyć na lepsze wyniki" - oznajmiła Małgorzata Hołub.

Prezes PZLA Jerzy Skucha podkreślił, że powodem do radości są nie tylko medale, ale przede wszystkim to, że ponad połowa z bardzo licznego, bo 45-osobowego zespołu, wystąpiła w finałach. "W ekipie było dziesięciu debiutantów, w tym trzech juniorów, którzy spisali się nadzwyczaj dobrze: Ewa Swoboda, Sofia Ennaoui i Konrad Bukowiecki. Mamy czterech zawodników na czwartych miejscach, poza tym jedno piąte, trzy szóste, jedno siódme i dwa ósme. Tak dobrze jeszcze nigdy nie było" - ocenił prezes.

W 33. halowych mistrzostwach Europy w Pradze (5-8 marca) polscy lekkoatleci zdobyli siedem medali, w tym jeden złoty. Na najwyższym stopniu podium stanął po zwycięstwie w biegu na 800 m Marcin Lewandowski (CWZS Zawisza Bydgoszcz SL).

Srebrne medale wywalczyli: Angelika Cichocka (ULKS Talex Borzytuchom) na 1500 m i sztafeta 4x400 m w składzie: Karol Zalewski (AZS UWM Olsztyn), Rafał Omelko (AZS AWF Wrocław), Łukasz Krawczuk, Jakub Krzewina (obaj WKS Śląsk Wrocław) oraz brązowy w tej konkurencji - Joanna Linkiewicz (AZS AWF Wrocław), Małgorzata Hołub (Bałtyk Koszalin), Monika Szczęsna i Justyna Święty (obie AZS AWF Katowice).

Na trzecich pozycjach uplasowali się także: Kamila Lićwinko (KS Podlasie Białystok) w skoku wzwyż, Rafał Omelko (AZS AWF Wrocław) w biegu na 400 m i Piotr Lisek (OSOT Szczecin) w skoku o tyczce. W tabeli medalowej Polska sklasyfikowana została na siódmym miejscu.

Kolejne, 34. halowe mistrzostwa Europy odbędą się w 2017 roku w Belgradzie. 

    Advertisement
    Advertisement
    Rates by NBP, date 07.05.2024
    GBP 5.0228 złEUR 4.3116 złUSD 4.0056 złCHF 4.4120 zł
    Advertisement

    Sport


    Advertisement
    Advertisement