EU leaders prepared for a marathon of negotiations
Zazdrość zachodnich kolegów wywołały pączki, które znalazły się na stole polskich dziennikarzy za sprawą dyplomatów i przedstawicieli polskiego rządu. "Polski zespół na szczyt zaskoczył dziennikarzy w strefie prasowej pączkami z okazji tłustego czwartku. Co irytujące, nie dotarły one do stołu Politico" - napisało w swojej relacji z posiedzenia to brukselskie medium.
Choć teoretycznie obrady Rady Europejskiej obywają się w gronie wszystkich liderów państw, to w praktyce w trakcie szczytu dochodzi do przerw, żeby w mniejszym gronie rozwiązać jakieś problematyczne kwestie dotyczące grupy krajów. Pozostali przywódcy w tym czasie mogą rozmawiać ze swoimi doradcami, albo odpocząć.
Aby uchronić się przed nudą w takich momentach, premier Holandii Mark Rutte - jak pochwalił się dziennikarzom - zabrał do Brukseli biografię Fryderyka Chopina. Do torby wrzucił też małe jabłko, by przekąsić coś zdrowego w trakcie długiej nocy.
Z kolei premier Czech Andrej Babisz zdradził przed rozpoczęciem obrad, że spakował aż pięć koszul na szczyt. Z nieoficjalnych informacji wynika, że premierzy zostali poproszeni, by wyczyścić kalendarze, tak by mogli zostać w Brukseli dłużej, jeśli okaże się to konieczne.
Znaki w sprawie tego, jak długo potrwają rozmowy wypatrywane są wszędzie - nawet w brukselskim transporcie publicznym, który na komunikatach wyświetlanych na stacji metra informuje, że zakłócenia związane z posiedzeniem Rady Europejskiej (zamknięcie stacji Schumann) mogą potrwać aż do jutra.