Wimbledon: Ukrainian Kalinina would like to rebuild her parents' house for a cash prize
Rodzice tenisistki przebywają aktualnie w jej mieszkaniu, a jej dom rodzinny w Irpieniu jest już w trakcie odbudowy po tym, jak miasto zostało odbite z rąk Rosjan w marcu.
"Dom został zniszczony, w ścianach są ogromne dziury, pokoi w zasadzie nie ma" - przekazała Kalinina w Londynie.
"W tym momencie ich dom jest odbudowywany, więc nie mogą tam mieszkać. Aktualnie przebywają w moim mieszkaniu. Są tam bezpieczni, mają wszystko, czego im potrzeba. Jestem bardzo wdzięczna, że żyją, a ja mogę grać w tenisa" - dodała.
Zajmująca 34. miejsce w światowym rankingu Ukrainka pokonała w pierwszej rundzie Węgierkę Annę Bondar i w drugiej zmierzy się ze swoją rodaczką Łesią Curenko. Ta przyznała, że wyniki sportowe nie są obecnie jej priorytetem ze względu na ponowne ataki na Kijów.
"Bardzo się martwię. Mój dom w Kijowie znajduje się blisko atakowanych przez Rosjan miejsc. Wydaje mi się, że to uczucie będzie towarzyszyć mi dopóki wojna się nie zakończy" - zaznaczyła Curenko.
Kalinina ma odmienne podejście. Tłumaczy, że pomimo ciężkiej sytuacji, w jakiej się znalazła, zależy jej na wygranych.
"Ciężko jest się skupić, jednak dla mnie ma znaczenie, czy wygram, czy przegram. Pomagam w ten sposób rodzinie, m.in. dziadkom, którzy znajdują się na okupowanym terenie" - dodała Kalinina."Im więcej wygram, tym bardziej będę pomagała potrzebującym. To przywilej uczestniczyć w tym turnieju, zresztą w każdym. Im dalej zajdę, tym więcej zarobię... dla mnie to się liczy" - wskazała tenisistka, która za awans do drugiej rundy może być już pewna premii w wysokości 78 tys. funtów.
Czytaj więcej:
Wimbledon: Za każdego zaserwowanego asa Hurkacz przekaże 100 euro na pomoc Ukrainie