Ozzy Osbourne returns to England for good as he is fed up with mass shootings in US

"Wszystko tam jest kur... absurdalne. Mam już dość tego, że ludzie są zabijani każdego dnia. Bóg wie, ile osób zostało zastrzelonych w strzelaninach w szkołach. I była ta masowa strzelanina w Vegas na tym koncercie... To jest pie... szaleństwo" - stwierdził dawny wokalista zespołu Black Sabbath w rozmowie z gazetą "Observer". Wspomniana przez niego strzelanina na koncercie to masakra na festiwalu muzyki country w 2017 r., gdy zginęło 61 osób.
Osbourne poinformował także, że nie chce umrzeć w USA i zostać pochowanym w Forest Lawn, kalifornijskim cmentarzu ulubionym przez wiele sław, gdzie spoczywają m.in. gwiazdy filmowe Hollywoodu, w tym Clark Gable, Elizabeth Taylor i Humphrey Bogart.
"Jestem Anglikiem. Chcę wrócić z powrotem. Ale jeśli moja żona powiedziałaby, że musimy jechać i mieszkać w Timbuktu, pojadę" - przyznał pochodzący z Birmingham muzyk, po czym jednak dodał: "Ale nie, po prostu nadszedł czas, abym wrócił do domu".
Ozzy i Sharon Osbourne od lat mieszkają głównie w Beverly Hills, ale cały czas mają też dom w hrabstwie Buckinghamshire, do którego zamierzają się na stałe przeprowadzić w lutym przyszłego roku. Osbourne po raz ostatni był w Wielkiej Brytanii na początku sierpnia, gdy niespodziewanie wystąpił wraz z gitarzystą Black Sabbath, Tonym Iommim na ceremonii zamknięcia Igrzysk Wspólnoty Narodów, które się odbywały w ich rodzinnym mieście.
W 2020 r. Osbourne ujawnił, że cierpi na chorobę Parkinsona. Jego żona zapewniła jednak, że decyzja o powrocie do Wielkiej Brytanii nie ma z tym nic wspólnego.
"Wiedziałam, że ludzie będą tak myśleć. To nie jest tak. To po prostu czas. Ameryka zmieniła się tak drastycznie. To w ogóle nie są Stany Zjednoczone Ameryki. Nie ma w niej nic zjednoczonego. To bardzo dziwne miejsce do życia w tej chwili" - wyjaśniła.
Czytaj więcej:
"Washington Post": Podczas minionego weekendu w USA doszło do co najmniej 12 masowych strzelanin