More and more Poles feel lonely, although not all of them admit it

W badaniu przeprowadzonym przez wrocławskich naukowców wzięło udział 3376 osób powyżej 18. roku życia. Byli to mieszkańcy różnych części Polski. W pierwszym etapie badania zastosowano skalę DJGLS (De Jong Gierveld Loneliness Scale) – narzędzie, które pośrednio oceniało nasilenie samotności.
Badani opisywali tu m.in. swój stan emocjonalny, poczucie bliskości i relacje społeczne, przy czym nie pojawiło się tu słowo "samotność". Następnie oceniano skalę stygmatyzacji zjawiska samotności. Finalnie respondenci odpowiadali też na bezpośrednio zadane pytanie o poczucie osamotnienia i częstość jego występowania.
Odpowiedzi udzielane w oparciu o skalę DJGLS wykazały, że 61 proc. osób odczuwa samotność, z czego 27 proc. doświadcza jej w nasilonej formie. Twórcy badania wskazują, że wyniki zupełnie inaczej wyglądały, gdy respondentów wprost zapytano o samotność. Wówczas jej odczuwanie zadeklarowało 34 proc. ankietowanych, a 6,5 proc. wskazało, że towarzyszy im ona przez większość tygodnia.
Prof. Błażej Misiak, kierownik Katedry i Kliniki Psychiatrii Uniwersytetu Medycznego we Wrocławskiego, podkreślił, że różnice w wynikach badań nie są kwestią błędu pomiarowego.
"Wyniki wcześniejszych badań również pokazały, że samotność, choć coraz bardziej powszechna, jest jednym z najbardziej wypieranych stanów emocjonalnych. Ludzie nie przyznają się do niej, zwłaszcza gdy są pytani bezpośrednio. To oznacza, że naukowcy, chcąc rzetelnie poznać skalę zjawiska, powinni sięgać po inne narzędzia badawcze" – stwierdził Misiak.
Z wrocławskich badań wynika również, że osoby samotne odczuwają wstyd i skrępowanie. "Boją się do tego przyznać do samotności, nie tyle przed sobą, co przed innymi, ponieważ spodziewają się, że będą napiętnowane przez otoczenie. Im silniejsze jest przekonanie, że opinia społeczna postrzega samotność jako coś niewłaściwego, tym bardziej respondenci ukrywają ten stan" – dodał prof. Misiak.
Do samotności rzadziej przyznają się mężczyźni, co naukowcy wiążą z "kulturowym stereotypem osoby silnej, samowystarczalnej i emocjonalnie stabilnej". "Dodatkowo panowie częściej przejawiają cechy narcystyczne, co kłóci się z tradycyjnym wyobrażeniem osoby samotnej. Trudniej im też mówić o emocjach, ponieważ postrzegają to jako oznakę słabości" – tłumaczy prof. Błażej Misiak.
O uczuciu samotności nie chcą też mówić osoby pozostające z związkach. W tym przypadku to uczucie jest wypierane, a emocje tłumione.
Według badaczy, odwrotną sytuację można zaobserwować u osób zmagających się z depresją czy stanami lękowymi. One częściej mówiły o odczuwanej samotności.
Kierownik Katedry i Kliniki Psychiatrii Uniwersytetu Medycznego we Wrocławskiego wskazuje jednak już teraz, że skala zjawiska samotności może być większa, niż dotychczas sądzono. "Jego niedoszacowanie oznacza, że problem staje się epidemią, którą wiele osób przeżywa w milczeniu. Musimy temu przeciwdziałać, choćby poprzez edukację i głośne mówienie, że samotność to stan, który może dotknąć każdego i nie powinien być ani powodem do wstydu, ani kojarzony z porażką" – dodał naukowiec.