Kenyan tribes suing UK for £168,000,000,000 over colonial era

Plemiona Talai i Kipsigis chcą od Wielkiej Brytanii 168 miliardów funtów odszkodowania i przeprosin za przestępstwa związane z "zagarnianiem ziemi" w Kericho, zachodnim obszarze Kenii, gdzie uprawia się herbatę dla największych światowych producentów.
Uważa się, że brytyjscy urzędnicy nadzorowali przymusową eksmisję klanów z żyznych ziem ich przodków, aby zrobić miejsce dla własnych firm.
Przedstawiciele Talai twierdzą, że "zostali zmuszeni do życia w pobliskiej dolinie pełnej komarów i much tse-tse za stawianie oporu". Dodali, iż "doprowadziło to do wielu zgonów, poronień i utraty znacznej części bydła".
Plemię wróciło na te tereny po uzyskaniu przez Kenię niepodległości w 1963 roku, ale - jak argumentuje - "nie było w stanie odzyskać ziem od firm herbacianych".
"Do dziś niektóre z najlepiej prosperujących firm herbacianych na świecie, takie jak Unilever, Williamson Tea, Finlay’s czy Lipton, zajmują i uprawiają te ziemie oraz nadal wykorzystują je do generowania znacznych zysków" - można przeczytać w akcie oskarżenia.
"Rząd UK unikał jakichkolwiek sposobów, aby zadośćuczynić. Nie mamy innego wyjścia, jak tylko wystąpić do sądu" - przekazał prawnik plemion, Joel Kimutai Bosek.
Plemiona oskarżyły również brytyjską armię i urzędników kolonialnych o bezprawne zabijanie, gwałty, tortury i uwięzienia, chociaż te zarzuty nie będą przedmiotem pozwu.
Roszczenia zostały przekazane także do ONZ w skardze, która zebrała ponad 100 000 podpisów kenijskich ofiar i ich potomków.
Panel ONZ już wcześniej ustalił, że ponad pół miliona osób doświadczyło łamania praw człowieka podczas rządów brytyjskich. Wyraził też "poważne zaniepokojenie" brakiem odpowiednich przeprosin lub uznania przez Wielką Brytanię roli, jaką jej urzędnicy odegrali w nadużyciach.
Sędziowie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka zdecydują teraz, czy ich sprawa może zostać rozpoznana przed sądem.
Czytaj więcej:
Wytyczne dla nauczycieli w Szkocji: "Rasy wymyślono, by wspierać kapitalizm"
Problematyczna dzielnica w Londynie. Jej nazwa budzi kontrowersje