Furloughed part-timers 'clinging on to disappearing jobs'

Jedną z osób, której historię przytacza BBC, jest 57-letnia Amanda Bellwood zatrudniona w niepełnym wymiarze godzin w tej samej firmie od 20 lat. Kobieta od czasu wprowadzenia pierwszego lockdownu jest urlopowana i otrzymuje pieniądze od rządu.
57-latka obawia się, że gdy program furlough zakończy się, pracodawca zerwie z nią wspólpracę.
"Czuję się odsunięta na bok. Przez ponad rok nikt się ze mną nie skontaktował, nikt mi nawet nie napisał cześć" - wskazuje Amanda Bellwood.
"Wydaje mi się, że wiele firm pozbywa się pracowników zatrudnionych w niepełnym wymiarze godzin, zmniejszając liczbę bardziej doświadczonych pracowników i stawiając na młodszych, aby obniżyć koszty" - oceniła.
Według ekspertów z grupy Timewise, przypadek 57-latki nie jest niczym wyjątkowym. Podobne obawy wyraża obecnie nawet 7,8 mln osób zatrudnionych w niepełnym wymiarze godzin, z których zdecydowana większość to kobiety, a niepokój ten ma związek przede wszystkim z perspektywą zakończenia programu urlopowania.
Badanie zlecone przez Timewise wykazało jednocześnie, że z programu furlough korzysta aż połowa pracowników pracujących na część etatu. W przypadku osób zatrudnionych na cały etat, liczba przypadków urlopowania jest o połowę niższa.
Jednocześnie na Wyspach spada liczba osób zatrudnianych tymczasowo w niepełnym wymiarze godzin. Według oficjalnych danych, odsetek takich osób jest najniższy od 30 lat, co wskazuje na niepokojący kryzys na rynku pracy.
Na początku czerwca jeden z czołowych ministrów w gabinecie Johnsona, Michael Gove, zapewnił, że rząd Wielkiej Brytanii 'jest otwarty' na możliwość przedłużenia programu furlough, jeśli zajdzie taka potrzeba. Decyzja w sprawie kontynuacji tego programu wciąż jeszcze jednak nie zapadła.
Czytaj więcej:
Gastronomia ma problem: Pracownicy z UE "nie mogą wrócić" do UK
Brytyjski rząd "otwarty" na przedłużenie programu urlopowania pracowników