President of the Polish Yachting Association: Our country is a regatta's home
"Poza Polską jedynie w Szwajcarii udało się ostatnio rozegrać liczące się regaty – mistrzostwa świata i Europy w windsurfingu w nowej formule foil. Najwięcej żeglarskich zawodów odbywa się jednak w naszym kraju. Świat o nas mówi, bo jeśli regaty, to głównie w Polsce" – stwierdził Chamera.
W sierpniu w Pucku w mistrzostwach Europy rywalizowali kitesurferzy, którzy w 2024 roku w Paryżu po raz pierwszy walczyć będą o medale igrzysk (triumfowała Julia Damasiewicz z SKŻ Ergo Hestia Sopot), w Gdyni zakończyły się mistrzostwa Starego Kontynentu w klasie Finn, natomiast w dniach 8-13 października w Górkach Zachodnich w Gdańsku zaplanowano kolejną imprezę tej rangi w innej olimpijskiej klasie Laser.
Do tego dochodzą regaty mniejszego formatu – mistrzostwa Europy w windsurfingowej klasie Raceboard w Sopocie (triumfował Maksymilian Wójcik), Nord Cup w Gdańsku, Puchar Europy w klasie Laser w Dziwnowie, odbywają się również cykliczne regaty, na wzór ligowych rozgrywek, w ramach Polskiej Ligi Żeglarskiej.
"To w Gdyni rozegrane zostały najważniejsze w tym roku zawody w klasie Finn, bo odwołano zaplanowane na początku października na Majorce mistrzostwa świata. Zresztą różne regaty sukcesywnie są odwoływane i nikt nie wie, co czeka nas jeszcze w tym, a zwłaszcza następnym sezonie. Grecy jednym pociągnięciem odwołali wszystkie imprezy. Zamiast w październiku w Atenach mistrzostwa Europy w klasie RS:X odbędą się pod koniec listopada w portugalskiej Vilamourze. Powodów możemy się domyślać - to obawy przed wzrastającymi statystykami zakażeń na koronawirusa" – dodał.
Prezes PZŻ mnie ukrywa, że w organizację tych zawodów trzeba obecnie włożyć zdecydowanie więcej wysiłku niż w poprzednich latach.
"W Polsce odbywa się najwięcej regat, co nie znaczy, że lekceważymy kwestie bezpieczeństwa. Wręcz przeciwnie, bo to my zaproponowaliśmy Ministerstwu Sportu określone zasady, które wdrożyliśmy i skrupulatnie ich przestrzegamy. Ryzyko oczywiście występuje, ale naszym zadaniem jest nauczyć się żyć i funkcjonować z koronawirusem, a przede wszystkim pokazywać pozytywne nastawienie. Dla sportowców nie ma nic gorszego jak trenowanie bez celu i bez możliwości sprawdzenia swojej formy w zawodach" – podkreślił.
Na podstawie ostatnich regat Chamera zauważył, że zmieniło się również nastawienie żeglarzy do rywalizacji.
"W poprzednich latach tego typu starty budziły olbrzymie, czasami niepotrzebne emocje, a teraz pewne sprawy zeszły na dalszy plan. Po okresie zastoju najważniejsze dla nich jest, że mogą ponownie się spotkać i rozegrać regaty w określonej procedurze. W Gdyni widzieliśmy, jak byli spragnieni żeglowania i jak cieszyli z możliwości ścigania. Dlatego staramy się wykorzystywać każdą szansę, aby ci młodzi ludzie mogli realizować swoją pasję" – zapewnił.
Mistrzostwa Europy w klasie Finn odbyły się w ramach 21. edycji Volvo Gdynia Sailing Days. W sumie przez trzy tygodnie na Zatoce Gdańskiej w 20 klasach rywalizowało blisko 1000 zawodników.
Starsi żeglarze zawstydzili jednak w Gdyni młodszych kolegów. W klasie Laser Radial wicemistrzynią Polski została 30-letnia Anna Weinzieher (UKŻ Wiking Toruń), która zakończyła karierę w listopadzie 2015 roku, a ostatni raz w mistrzostwach Polski wzięła udział w 2016 roku (wywalczyła wówczas brązowy medal). Z kolei w klasie Laser Standard na najniższym stopniu podium stanął 42-letni Maciej Grabowski (MKŻ Arka Gdynia), który regularnie nie żegluje już od 2011 roku.
Od 8 do 13 października w Gdańsku odbędą się mistrzostwa Europy w klasach Laser Radial i Laser Standard. W tej pierwszej konkurencji o wyjazd na igrzyska wciąż rywalizują Magdalena Kwaśna (ChKŻ Chojnice) i Agata Barwińska (MOS SSW Iława).
„Ta impreza w kontekście nominacji olimpijskiej ma spore znaczenie, ale Zespół Decyzyjny cały czas będzie monitorował przygotowania. Dużo zależy od zdania trenerów, bo to oni przyjmują na siebie pewną odpowiedzialność za to, kto ma pojechać na igrzyska, aby osiągnąć jak najlepszy wynik. O kwalifikację dla kraju wciąż zabiegają żeglarze w klasie Finn i Laser Standard. Trzeba będzie się wykazać dużym kunsztem i nie może być takich wpadek, jak niektórzy nasi kadrowicze zaliczyli chociażby podczas mistrzostw Polski. Żeby liczyć się na świecie, trzeba przede wszystkim wygrywać w kraju" – podsumował Tomasz Chamera.