Zamachowiec spod Lyonu zabił pracodawcę i wysłał selfie z obciętą głową
Podejrzany, 35-letni Yassin Salhi, wyznał, że zabił swego pracodawcę na parkingu, zanim przybył na teren zakładów gazowych w Saint Quentin-Fallavier, 30 km od Lyonu. Wywołał tam eksplozję zbiorników z gazem i został zatrzymany, gdy próbował spowodować następną.
Salhi ma być dzisiaj przekazany z Lyonu w ręce policji antyterrorystycznej w rejonie Paryża w celu dalszego śledztwa.
Według dotychczasowych informacji, po dokonaniu zabójstwa mężczyzna sfotografował się z obciętą głową i wysłał zdjęcie pod numer kanadyjski. Służby kanadyjskie próbują ustalić odbiorcę zdjęcia.
Śledczy francuscy badają ewentualny trop syryjski w śledztwie - podaje AFP.
Na terenie zakładów znaleziono umieszczone przy głowie ofiary flagi z islamskim wyznaniem wiary. Jak zauważa agencja AFP, przypomina to makabryczne inscenizacje dżihadystów z Państwa Islamskiego (IS).
Salhi urodził się we Francji; jego ojciec pochodził z Algierii, a matka z Maroka. W zakładach gazowych pracował jako kierowca samochodów dostawczych.
W przeszłości służby francuskie sprawdzały jego domniemane związki z radykalnym islamem.
"Mamy normalną rodzinę i trójkę dzieci. To nie mógł być atak terrorystyczny, przecież znam swojego męża" - stwierdziła zatrzymana przez francuskie służby żona zamachowca.