Polak przegrał z szefem Sports Direct alkoholowy pojedynek
Były bankier Jeff Blue pozwał Mike'a Ashleya, właściciela sieci Sports Direct i klubu piłkarskiego Newscastle United, o niedotrzymanie umowy opiewającej na £15 mln. Ashley zaprzecza, jakoby kiedykolwiek zawarł porozumienie i odmawia wypłaty pieniędzy.
Blue zeznał w sądzie, że miliarder obiecał mu £10 mln, jeśli akcje Sports Direct osiągną cenę £8. Następnie miał stwierdzić, że jest to niewykonalne i podnieść stawkę do £15 mln. Tymczasem w 2014 akcje firmy osiągnęły ten pułap i maju tego samego roku Ashley wypłacił bankierowi bonus w wysokości £1 mln. Dziś zaprzecza jednak, jakoby była to zaliczka na poczet £15 mln ustalonych w pubie Horse and Groom.
W poniedziałek ujawniono w sądzie niekonwencjonalne metody pracy Ashley'a. Umowa miała zostać zawarta podczas jednego z suto zakrapianych alkoholem wieczorów. Okazuje się, że zebrania starszego kierownictwa Sports Direct odbywały się najczęściej w pubie Green Dragon w Alfreton. Podczas jednego z nich 52-latek okazał „znudzenie i frustrację” rozmówcami z City, ucinając sobie drzemkę pod stołem. Innym razem wyzwał młodego polskiego analityka na zawody w piciu. Jak zeznał Blue, przegrywał ten, kto pierwszy opuścił salę.
„Po wypiciu około 12 kufli piwa wzmacnianego wódką Paweł Pawłowski przeprosił solennie i wyszedł. Wtedy Ahley zwymiotował do kominka, za co otrzymał wielkie brawa od zebranych” - brzmiało odczytane w sądzie zeznanie bankiera, które cytuje dziennik "The Guardian".
Obrońcy pozwanego powołują się na brak pisemnej umowy i dużą ilość spożytego alkoholu, która ich zdaniem niejednokrotnie przyczyniła się do powstania umów, które były jedynie „przyjacielskim przekomarzaniem się”.
Wkrótce po osiągnięciu rekordowego pułapu akcje Sports Direct spadły poniżej £3 po tym, jak dziennik "The Guardian" ujawnił, że firma płaci pracownikom magazynu poniżej minimalnej stawki.
Właściciel sieci sklepów Sports Direct Mike Ashley regularnie zraża do siebie brytyjską opinię publiczną. W ubiegłym roku zasłynął m.in. słynną kontrolą bramkową przed wejściem do siedziby Sports Direct czy stwierdzeniem, że do pracy lata helikopterem.