Dziennikarze udający królową i jej syna zawieszeni
3
Dwoje prezenterów australijskiego radia 2DayFM, którzy zadzwonili do londyńskiego szpitala udając królową Elżbietę II i księcia Karola dopytując się o zdrowie księżnej Kate, zostało zawieszonych - poinformował wczoraj ich pracodawca.
Reklama
Reklama
Stacja radiowa 2DayFM poinformowała na swojej stronie na Facebooku, że dwoje prezenterów - Mel Greig i Michael Christian - nie powróci do pracy "do czasu dalszych poleceń". W komunikacie podkreślono, że decyzję podjęto "jako wyraz szacunku dla tragedii".
Wczoraj stwierdzono, że pielęgniarka ze szpitala im. króla Edwarda VII, Jacintha Saldanha, która odebrała telefon od australijskich dziennikarzy, nie żyje. W opinii brytyjskich mediów pielęgniarka najprawdopodobniej popełniła samobójstwo, gdyż policja nie traktuje zgonu jako podejrzanego.
Policja i dyrekcja szpitala nie potwierdziły ani nie zdementowały wersji o samobójstwie.
Prezenterzy zadzwonili do szpitala, by po przedstawieniu się jako królowa i następca tronu zażądać połączenia z małżonką księcia Williama, oficjalnie księżną Cambridge, która przebywała w szpitalu z
powodu silnych porannych mdłości. Jak informuje BBC, Jacintha Saldanha odebrała telefon, gdyż żartownisie zadzwonili o godz. 5:30 rano i nikogo jeszcze nie było na szpitalnej recepcji.
Australijska stacja radiowa wyraziła "głęboki smutek z powodu tej tragedii" i przekazała wyrazy współczucia rodzinie pielęgniarki. Według komunikatu stacji, autorzy niefortunnego żartu "są w stanie szoku".
Na profilu stacji na Facebooku pojawiły się setki wpisów oburzonych internautów domagających się zwolnienia żartownisiów.
Wczoraj stwierdzono, że pielęgniarka ze szpitala im. króla Edwarda VII, Jacintha Saldanha, która odebrała telefon od australijskich dziennikarzy, nie żyje. W opinii brytyjskich mediów pielęgniarka najprawdopodobniej popełniła samobójstwo, gdyż policja nie traktuje zgonu jako podejrzanego.
Policja i dyrekcja szpitala nie potwierdziły ani nie zdementowały wersji o samobójstwie.
Prezenterzy zadzwonili do szpitala, by po przedstawieniu się jako królowa i następca tronu zażądać połączenia z małżonką księcia Williama, oficjalnie księżną Cambridge, która przebywała w szpitalu z
powodu silnych porannych mdłości. Jak informuje BBC, Jacintha Saldanha odebrała telefon, gdyż żartownisie zadzwonili o godz. 5:30 rano i nikogo jeszcze nie było na szpitalnej recepcji.
Australijska stacja radiowa wyraziła "głęboki smutek z powodu tej tragedii" i przekazała wyrazy współczucia rodzinie pielęgniarki. Według komunikatu stacji, autorzy niefortunnego żartu "są w stanie szoku".
Na profilu stacji na Facebooku pojawiły się setki wpisów oburzonych internautów domagających się zwolnienia żartownisiów.
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama