Brytyjczycy wyprowadzeni w pole podczas kampanii przed referendum ws. Brexitu
To, w jaki sposób prowadzona była kampania przed referendum dotyczącym wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, nie tylko pozostawia wiele do życzenia, ale powinno być wnikliwie przeanalizowane – alarmują komentatorzy. Polityka informacyjna obu obozów sprawiła, że wielu Brytyjczyków nie ufa teraz żadnej ze stron, a poczynania polityków uznaje za kolejną manipulację.
Eksperci z The Electoral Reform Society podkreślają, że głosujący uznali kampanię za negatywną i to zarówno ze strony zwolenników Brexitu, jak i optujących za pozostaniem Zjednoczonego Królestwa w Unii. Ankietowani negatywnie ocenili byłego premiera Davida Camerona i szefa brytyjskiej opozycji Jeremiego Corbyna.
Ci sami eksperci dobrze ocenili natomiast referendum przeprowadzone w Szkocji. Mieszkańcy regionu decydowali w nim, czy Szkocja nadal powinna pozostać częścią Zjednoczonego Królestwa. Inspektorzy nie zaobserwowali żadnych rażących uchybień, dezinformacji, a wprost przeciwnie.
W raporcie można przeczytać także analizę wpływu poszczególnych polityków brytyjskich na decyzję głosujących. Najwięcej osób (29%), które wybrało Brexit, zrobiło to pod wpływem Borisa Johnsona. Były burmistrz Londynu na 14% wyborców wywarł inny wpływ. Farage z kolei przekonał do Brexitu 25% osób, a 20% przez niego chciało pozostać w Unii.
Raport ekspertów ukazał się tuż po ponownym zapewnieniu przez obecną premier Wielkiej Brytanii Teresę May, że decyzja Wyspiarzy o wyjściu ze struktur europejskich będzie szanowana i wejdzie w życie. Jej słynne słowa „Brexit means Brexit”, co można w wolnym tłumaczeniu odczytać jako Brexit to opuszczenie Europy, padają z ust polityk coraz częściej.