Zbiórka pieniędzy dla Polaków z Plymouth. "Jesteście tu mile widziani"
Do podpalenia doszło w nocy ze środy na czwartek. Podpalacze zostawili kartkę z groźbą: "wynocha do swojego p...go kraju, następna będzie wasza rodzina".
Lokalny dziennik "Plymouth Herald" cytuje 22-letnią Ewę Banaszak, córkę właściciela podpalonego budynku, która opisała przebieg incydentu. Gdy jej ojciec walczył z pożarem, młodsza siostra odkryła list z pogróżkami.
"Moja młodsza, czternastoletnia siostra czekała na straż pożarną i przed drzwiami znalazła kopertę. Kiedy ją otworzyła, w środku znalazła list" - opowiadała Banaszak. "Od razu wiedzieliśmy, że to jest związane z podpaleniem" - wyjaśniła.
Incydent wstrząsnął całą Wielką Brytanią. Rodzina, która mieszkała w Anglii od ponad 10 lat, jest bardzo lubiana i ceniona przez sąsiadów, którzy w rozmowie z mediami podkreślali, że Polacy są „miłymi, pomocnymi i pracowitymi ludźmi”.
By okazać swoje poparcie, zorganizowano zbiórkę pieniędzy na rzecz odbudowy budynku. W ciągu zaledwie dwóch dni stworzona przez GP Hannę Brotherstone odezwa zgromadziła już ok. 5 300 funtów, a kwota ta wciąż rośnie.
„Nie możemy cofnąć czasu i sprawić, żeby ta tragedia się nie wydarzyła, ale możemy pokazać, że rodzina jest mile widziana w Devon, że troszczymy się o nich i nie są sami” – napisała Brotherstone na stronie wydarzenia.
Na miejsce udał się także polski konsul Michał Mazurek, który podczas spotkania wyraził zaniepokojenie "ksenofobicznym incydentem".
“Jesteśmy bardzo zaniepokojeni eskalacją ataków - z obelg i obraźliwego graffiti do przestępstw, które zagrażają życiu ludzkiemu. Apeluję do każdego, kto jest świadkiem albo ofiarą podobnych ataków, o zgłaszanie ich policji” – podkreślił.