Czy imigranci zapłacą za Tuska?
Polska i Wielka Brytania jeszcze nigdy nie były tak zgodne w kwestiach europejskich, jak tuż przed wyborami na stanowisko szefa Unii Europejskiej.
David Cameron, który na ogół znajdował się odosobniony w kwestii swobodnego rynku pracy w Europie czy zasiłków dla imigrantów, teraz stał się najlepszym sprzymierzeńcem Donalda Tuska. Brytyjskie gazety przekonują, że to nie przypadek. Wielka Brytania na kilka dni przed wyborami upewniła się, że polski premier na fotelu szefa Zjednoczonej Europy zrobi wszystko, aby pomóc Cameronowi w przeprowadzeniu reform unijnych – korzystnych dla Wielkiej Brytanii.
Priorytetem Londynu było i jest ograniczenie praw socjalnych imigrantów, w tym Polaków. Jeśli wierzyć dziennikowi "Daily Telegraph", politycy zawarli układ podczas rozmowy telefonicznej 26 sierpnia. "Polski premier jest gotów wesprzeć Davida Camerona we wprowadzeniu limitów w wypłacaniu zasiłków imigrantom z innych krajów członkowskich Unii Europejskiej” - podkreślił 30 września na swoich łamach brytyjski dziennik.
Gazeta powołuje się również na jednego z bliskich współpracowników brytyjskiego premiera, który potwierdza tezę "Daily Telegraph". "To była konstruktywna rozmowa i on (Tusk - przyp. red.) uznał zasadność brytyjskich obaw dotyczących swobody przemieszczania się osób" - pisała za brytyjskim dziennikiem "Rzeczpospolita".
Sam polski premier - po wybraniu go na szefa Rady Europy - w swoim pierwszym przemówieniu wiele uwagi poświęcił Wielkiej Brytanii. "Nikt rozsądny nie może sobie wyobrazić Unii bez Wielkiej Brytanii. Ja też nie mogę sobie tego wyobrazić. Rozmawiałem o tym z Davidem Cameronem. On wysuwa wiele propozycji reform i jestem przekonany, że w gronie rozsądnych polityków możemy dojść do porozumienia. Można usunąć wiele przeszkód, np. gdy idzie o swobodę przemieszczania się osób" – oświadczył Donald Tusk.
Po takich wypowiedziach nasuwa się więc pytanie: Co stanie się z milionem Polaków mieszkających na Wyspach?
Cameron chce renegocjować warunki członkostwa Wielkiej Brytanii w Unii. Jeśli osiągnie to, co zaplanował, będzie to jego sukces nie tylko w Brukseli, ale i w kraju. Brytyjski premier nie chce rozwodu z Unią, ale za tym opowiada się coraz więcej Brytyjczyków. Ograniczenie imigrantom dostępu do zasiłków mogłoby obrócić się na jego korzyść w nadchodzących wyborach.
Londynowi zależy głównie na tym, aby skrócić do sześciu miesięcy okres wypłaty imigrantom zasiłków dla bezrobotnych. Do trzech miesięcy miałby wydłużyć się też niezbędny czas pobytu imigranta, który chce mieć prawo do pobierania świadczeń. Chodzi także o dopłatę do mieszkań komunalnych czy zasiłki dla dzieci - zwłaszcza tych, które nie mieszkają na Wyspach.
W swoich dążeniach Wielka Brytania nie jest odosobniona. Zmiany unijnej dyrektywy z 2004 roku chcą również Niemcy, Holendrzy i Szwedzi – informuje „Rzeczpospolita”.
Jeśli Cameronowi uda się wynegocjowanie tych zmian, odbije się to na kieszeni blisko miliona Polaków zamieszkujących Wielką Brytanię - podsumowuje gazeta. Tylko w zeszłym roku nad Tamizę przyjechało 50 tys. osób z myślą o zamieszkaniu tu na stałe.