Niedopałek w gotowym daniu z Marks and Spencer

Ellouise Maginnes nie od razu zorientowała się, że coś jest nie tak z tzw. posiłkiem dnia, który zakupiła w Marks & Spencer. Dopiero kiedy odrzucił ją silny zapach tytoniu, postanowiła bliżej przyjrzeć się zawartości pudełka.

Jej przezorność się opłaciła - na dnie opakowania leżał niedopałek papierosa. "To co sprawia, że w moim żołądku przewraca się jeszcze bardziej, to fakt, że mój mąż kupił jedzenie z okazji Dnia Matki i aż strach pomyśleć, co by się stało, gdyby zjadł je jeden z moich synów" - wyznała 37-latka z Cardiff.

Na reakcję Marks & Spencer nie trzeba było długo czekać. "Jest nam przykro w związku z zaistniałą sytuacją. Jakość jest dla nas bardzo ważna, dlatego poprosiliśmy klientkę, żeby jak najszybciej wysłała do nas produkt i opakowanie, abyśmy mogli dokładnie zbadać sprawę" - oświadczył rzecznik sieci.

Podobną "przygodę" z brytyjską siecią przeżyła 30-letnia Kaja z Londynu. "W markowych bezach z M&S znalazłam długi, czarny włos. Nie wahałam się ani chwili, żeby wrócić z reklamacją. Trzeba przyznać, że sklep zachował się jak należy - nie tylko przeprosił, ale w ramach rekompensaty podarował mi czerwone wino" - opowiada kobieta i przy okazji przestrzega, żeby "na wszelki wypadek" zawsze zachować rachunek.

Z kolei w lutym br. głośno było o martwym ptaku, który podczas romantycznej kolacji para odkryła w gotowej do spożycia sałatce marki Tesco.