W Londynie powstał klub antydietetyczny
"Ciągle mówimy o diecie, w domu, w pracy, to miejsce stanowi antidotum" - przyznaje na łamach "The Guardian" 28-letnia Becky Young, założycielka Anti Diet Riot Club.
Założycielka klubu i uczestniczki jednogłośnie podkreślają, że szczęścia nie da się ubrać w rozmiar XS. Dlatego w trakcie spotkań organizowane będą wykłady na temat na temat akceptacji ciała, joga, zajęcia plastyczne.
"Sprzeciwiamy się kulturze diet i niebezpiecznym ideałom, standardom piękna. Wierzymy, że zachęcanie ludzi do tego, żeby pokochali siebie, to nie tylko tandetny slogan na Instagramie, to mały wielki opór przeciwko tym, którzy zarabiają miliony z powodu naszego wstrętu do siebie. Uważamy, że kult diet negatywnie wpływa nas mentalnie, fizycznie. Jesteśmy przekonani, że istnieje alternatywny sposób na uwolnienie się od niektórych z tych nacisków i niebezpiecznych, nieosiągalnych ideałów" - to słowa manifestu opublikowane na stronie Anti Diet Riot Club.
Na spotkania w klubie przychodzą ci, którzy zmagali się lub zmagają z zaburzeniami odżywiania, ci, którzy obsesyjnie obserwują "fitspiracje", jak również ci, którzy chcą przestać wierzyć, że szczęście zależy od rozmiaru.