Notting Hill Carnival: Festiwal muzyki i tańca czy chuliganerii?
Londyńska policja aresztowała w tym roku znacznie mniej osób podczas dwóch dni trwania imprezy niż przed rokiem. Funkcjonariusze zatrzymali przedwczoraj i wczoraj 313 osób, w zeszłym roku - 454. Do grona tegorocznych aresztowanych doliczyć jednak trzeba 656 osoby, które policjanci zatrzymali w ciągu trzech tygodni przed rozpoczęciem karnawału.
14 osób aresztowano za napaści seksualne, 58 za przestępstwa związane z narkotykami, 37 za zakłócanie porządku publicznego, a 17 za drobne wykroczenia. W ciągu dwóch dni trwania Notting Hil Carnival raniono 28 mundurowych.
Goście i uczestnicy londyńskiego festiwalu, pozostawili również po sobie pamiątkę w dzielnicy Kensington and Chelsea - ponad 300 ton śmieci. Policzono również, że porozrzucanymi resztkami jedzenia można byłoby wypełnić dwanaście czerwonych, londyńskich piętrusów.
W karnawale Notting Hill wzięło udział wyjątkowo dużo ludzi - sprzyjała temu pogoda. Poza muzyką, egzotycznymi potrawami i skąpo ubranymi tancerkami, była też poważna część imprezy. Minutą ciszy uczczono ofiary pożaru bloku Grenfell Tower.
Na początku tego roku pojawił się nawet pomysł, aby imprezę biletować i w ten sposób zwiększyć jej bezpieczeństwo. Londyńscy politycy uznali, że biletowanie karnawału i wynajęcie profesjonalnej firmy do obsługi, byłoby najlepszym rozwiązaniem rosnącej przestępczości. Radnym wtórowała londyńska policja, która od zeszłorocznej imprezy pracowała nad planem polepszenia bezpieczeństwa karnawału.
W 1964 roku, kiedy po raz pierwszy odbył się Notting Hill Carnival, bawiło się na nim około 500 osób. Dzisiaj jest to jedna z największych imprez ulicznych na świecie, która co roku przyciąga miliony spragnionych dobrej zabawy widzów. Dzielnica, w której się odbywa karnawał z pokazami szkół tańca, jest popularna wśród turystów także za sprawą słynnego filmu z udziałem Julii Roberts i Hugh Granta ("Notting Hill").
Dwudniowa barwna uliczna impreza, która do stolicy Wielkiej Brytanii przyciąga tancerzy, artystów i rzesze turystów, od kilku lat zyskuje jednak inne, agresywne oblicze.
